Ostatnio odświeżyłem sobie Terminatora. Wydaje mi się, że w filmie jest błąd logiczny. Kyle
przybywa z przyszłości, w której żyje już John Connor. Kto był więc ojcem Johna z przyszłości Kyle'a
(początek filmu) ?
W pierwszej części istnieje tylko jedna, niezmienialna linia czasoprzestrzeni. Nie ma możliwości wpływu na przyszłość, gdyż jest ona z góry "ustalona". Kyle z chwilą podróży w czasie zostaje uwięziony w pętli czasu. Ginie za każdym razem w przeszłości. Ironią jest działanie SkyNetu, który wysyłając terminatora w przeszłość przyczynił się do poczęcia Johna Connora. Jest to jednak główny wątek filmu, na którym oparła się cała fabuła tworząc właśnie czasoprzestrzeń niezmienialną.
W drugiej części Cameron odbiegł od koncepcji przeznaczenia, dzięki czemu mogliśmy mieć nadzieje, że działanie Sary i Johnna zapobiegły nuklearnej zagładzie ludzkości.
Na ten tok myślenia naprowadziła mnie fotografia Sary Connor, którą posiadał Kyle. Na końcu filmu są pokazane okoliczności zrobienia tej fotografii. Wychodzi na to, że przyszłość się nie zmieniła i za parę lat Kyle otrzyma właśnie tą fotografię od swojego syna na moment przed podróżą w czasie.