Jeden z moich pierwszych filmów "ściśniętych/fikcją" jakie oglądałem, kiedy miałem jeszcze odciśnięte kółko od nocnika na dupie. Dzisiaj mam trzydzieche na karku i nadal oglądam go z miłą chęcią po raz "ęty". Nawet moja dziewczyna, która nie przepada za takim kinem, stwierdziła że ten jest wyjątkowy. W sumie nic dziwnego, film jak tylko wszedł do kin, to od razu stał się hitem, a co raz większa grupa ludzi szła by go obejrzeć. Zresztą nadal jest chętnie oglądany. Jeżeli miałbym go ocenić, to napisałbym krótko. Fabuła-ok, akcja-ok, efekty-ok, aktorzy-ok, fryz Arniego-ok, ogólnie całość-też ok. No więc jak go tu nie lubić:). A tak serio, "Jedynkę" lubię za to, że jest najbardziej mroczna ze wszystkich Terminatorów jakie dotąd powstały. Nawet sama muzyka i efekty dźwiękowe budują świetny klimat, a i sam "gubernator" dobrze zagrał cyber-motherfuckera. I za to go najbardziej cenie. Po za tym, nie znam osoby która by nie widziała tego filmu, albo takiej która by nie znała sławnego tekstu "I'll be back". Także nic dziwnego, że stał się klasykiem kina. Są oczywiście też i tacy którzy krytykują Terminatora za różne pierdoły. Zawsze znajdzie się pan/pani "mogło być lepiej" którzy przypieprzają się o byle co. Szkoda gadać... Filmu chyba polecać nie trzeba bo wszyscy go widzieli, ale warto przypomnieć sobie o taki klasykach kina.