Pamiętam jescze jak byłem małym bachorem i na początku lat 90 obejrzałem Terminatora 1 i 2 na kasecie vhs z charakterystycznym lektorem. Kurde jakie to były czasy, magnetowid był wtedy czymś wyjątkowym a ja na szczescie go posiadałem. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem terminatora po prostu mnie odj.......ło, ten klimacior lat 80' ("Los Angeles rok 2028 ...... ostateczna bitwa nie rozegra sie w przyszłości , lecz jeszcze dzisiaj, dzisiejszej nocy"- te słowa bede pamietac do koń ca życia). Arni od razu stał się moim ulubionym aktorem i nadal go szanuje ale jego forma niestety spadła, podobało mi się że świetnie pasował do roli elektronicznego mordercy. Nie wyobrażam sobie nikogo innego w tej roli(słyszałem, że może w T4 ma zagrać Dwayne "The Rock" Johnson - buahhahaaa!). Michael Biehn tez był super. A T2 - po prostu znakomita kontynuacja znakomitego filmu, co sie rzadko zdarza, efekty , muzyka, gra , no ale powiedzmy szczerze że James Cameron to świetnym reżyserem jest. Troche zawiodlem sie najednej scenie w wersji rezyserskiej T2 gdzie wyjmują T-800 microprocesor , przez tą scenę film staje się zbyt "robocopowaty". Brakuje mi już w dzisiejszych filmach tego napięcia i wprowadzenia jak w T2 - scena w galerii. Teraz tylko wiecej efektow i szybkiej akcji ale napiecia zero jak np w T3 - pojawienie sie terminatrix , czy strzelanina z trumną - głupie to trochę, ale i tak dobrze ze Arni został.
:o
A ja byłem na tym filmie - "Elektroniczny morderca" - w 1986r. (87?) w kinie - na koloni we Władysławowie :P
Wychowawczyni nas zabrała mimo iż nie spełnialiśmy warunków wiekowych (1-2klasa podstawówki) Do dziś pamiętam jak po filmie wszyscy przeżywali jak to Arnold wyciągnął sobie oko i rozciął "żyły" :D
ehh.. to były czasy :}