Fajny western, choć to na pewno żaden klasyczny western, w tym durnym stylu że dwóch facetów staje naprzeciwko siebie w samo południe i nawalają do siebie z rewolwerów, żadna tam historia o "ostatnich sprawiedliwych", "siedmiu wspaniałych" i takie tam inne bajeczki nie mające zbyt wiele wspólnego z tym prawdziwym Dzikim Zachodem. Dla mnie film co najmniej dobry. Pokazuje on mentalność i psychikę ludzi zamieszkujących amerykańskie pogranicze. Nie ma tu żadnych cudownych rewolwerowców, którzy radzą sobie w każdej sytuacji, ale raczej zwykli, przeciętni ludzie. Taki "everyman" na Dzikim Zachodzie. I moim zdaniem to jest fajne, bo robi wrażenie autentyczności całej historii. Osobiście wolę historię Lefty Browna, niż te wszystkie sztubackie klasyczne westerny.