Koszmarne miejsce, w którym nigdy nie chciałabym się znaleźć. Jedyną bliską mi postacią była Hanna, która nie traciła kontroli nad tym, co się dzieje. Świetnie oddany klimat zagrożenia męską brutalnością, niejednoznacznością, toksycznością. Chociaż trzeba przyznać reżyserce, że nie wszyscy męscy bohaterowie byli do szpiku głupi i źli- niektórzy okazywali nawet jakieś ludzkie cechy. Ale przeważało ich prostackie, mizoginistyczne zachowanie, co znajdowało wyraz w wulgarnym, paskudnym języku, jaki stosują wobec kobiet. Ucieszyło mnie zakończenie tego socjologicznego horroru, ale to nie jest przyjemny seans.
Czyli kolejny film, w którym kobiety są dobre, ciekawe, różnorodne, niewinne, pewnie i zaradne, a mężczyźni to głupie, wulgarne niemal zwierzęta? To już się robi nudne. Ile jeszcze kino feministyczne będzie jechać na tym samym schemacie, a ludziom się to nie nudzi? Jasne, kiedyś grzechem kina była seksualizacja kobiet, ale ona przynajmniej dla części kobiet nie była niczym złym, wiele kobiet z niej korzystało na swoich warunkach. W tych portretach mizoginów natomiast nikt się nie odnajdzie, i dlatego tego rodzaju kino jest, stety albo niestety niszą. Ale dzięki za opinię, wiem już, by ten film ominąć. Dobre i to.
Niestety, nie wszystkie bohaterki były takie, jak je określiłeś. Niektóre były irytujące. A jak widzisz po mojej ocenie (6) - film średnio mi się podobał.