Bardzo pozytywnie zaskoczyłem się tym filmem. Właściwie to zachęciło mnie jedynie nazwisko Fincher, które jak się kolejny raz okazało gwarantuje świetne kino. Film o niczym, z fabułą, z której naprawdę wiele nie można było wycisnąć. Bo cóż można stworzyć o nastoletnim twórcy portalu społecznościowego? A jednak - świetne dialogi, świetna postać główna no i przede wszystkim MUZYKA twórcy Nine Inch Nails, które tworzyła niesamowity klimat. Było nawet kilka zabawnych momentów. Oczywiście na Oscara za najlepszy film nie zasługuje bo były po prostu lepsze filmy, ale śmiało mogę dać 8/10
"Bo cóż można stworzyć o nastoletnim twórcy portalu społecznościowego?"
Wg mnie to świetna okazja do wspomnienia o kwestiach społecznych, relacjach międzyludzkich czy ukazania satyry na elity. I twórcy to wykorzystali, nie sądzisz?
Zgadzam się z większością, chociaż spytam - co wg Ciebie zasługuje na Oscara?
Muzyka Trenta Renzora i Atticusa Rossa jest genialna. Ludzie się dziwią,że dostaje nagrody, bo nie ma w niej stałego rytmu i lini melodyjnych. Dawno w żadnym filmie muzyka nie zrobiła takiego wrażenia na mnie. Prawie jak Szczęki.
Genialne porównanie! Stwarza atmosferę takiego zagrożenia - chociaż sama muzyka powinna zostać wyróżniona, jak już nie obraz, który niektórym się nie podobał - chociaż rozumiem to. Zresztą pomyślcie, czy przedmiotem tej całej dyskusji jest to czy film jest dobry, czy do kitu, czy może to usilne wałkowanie tematu Oscarów, które IMHO żadną wyrocznią o jakości filmów nie są (jak wiadomo)? Najlepiej by było skupić się na samym filmie, a nie na wojnie czy Timberlake powinien dostać statuetkę, czy nie :/ Moim zdaniem najlepszą rekomendacją dla tego filmu jest to, że spowodował taką ożywioną dysputę. Nie ma nic gorszego dla filmu jak obojętność widzów, którzy ten film zobaczyli (przypuszczam, że wszyscy, którzy się tutaj wypowiadają ten film widzieli ;)