jednak jako film fabularny jest po prostu nudny. Papierowe, schematyczne postacie (kujon szukający akceptacji albo ten lukrowany chłoptaś grający cynicznego, bezwzględnego w interesach playboya-króla życia), których losami odbiorca filmu – przy szczerych chęciach (bo przecież każdy chce poznać historię powstania facebooka) – nie jest w stanie się przejąć czy chociaż trochę zainteresować. Po dwóch niemiłosiernie dłużących się godzinach seansu w zasadzie nic z tego filmu nie zostaje w pamięci poza kilkoma banalnymi refleksjami na temat relacji międzyludzkich (film zresztą w sposób tak pobieżny, upraszczający porusza problemy związane z komunikacją, relacjami międzyludzkimi we współczesnym świecie, że trudno go traktować jako inspirację do jakiś głębszych przemyśleń). Jedyne co dobre w tej produkcji to gra aktorska głównego bohatera i muzyka.