Problem z tym filmem polega na tym że jedynym powodem dla którego warto
opowiedzieć tą właśnie historię jest fakt że opowiada o facebooku. A prawda jest taka że
biznes codziennie piszę historię które wypełniają każdy gatunek filmowy do tego są
ciekawsze. Dlatego ten film mnie powalił.
Ponad to najważniejszą osobą w początkach tej firmy (według fabuły filmu) był Sean
Parker (rewelacyjnie zagrany przez J. Timberlaka). To on uwierzył w ten pomysł miał
wizje no i oczywiście znalazł finansowanie. Za to biedny wykiwany na końcu CFO był
tam zupełnie zbędny. Prawdę mówiąc Mark Zuckerberg też nie był jakiś mega ważny. Po
pierwsze skrypty które napisał na początku nie były bardzo skomplikowane i większość
studentów pierwszego roku informatyki na uw było by w stanie je napisać. A co
najważniejsze nie miał pomysłu na rozwój firmy, nie był w stanie wymyślić jak ma
zarabiać. To czy ukradł pomysł czy nie jest zupełnie nie ważne dzieje się to bardzo
często i nie ma co się nad tym rozwodzić w końcu po coś mamy prawo patentowe.