szczerze powiedziawszy to facebook to wielkie nic moim zdaniem
Jedyne czego nie potrafię sobie wytłumaczyc to ,ze myspace był od początku o wiele lepszy ,a mimo to facebook wygrał
Ktoś ma jakąs teorie ?Ps.Mądrą ,która to rzeczywiscie tłumaczy
Na temat popularności portalu FaceBook powstało już wiele artykułów i teorii. W dodatku wszystkie potwierdzone naukowo:
1. Ludzie są z natury egoistami.
2. Mają zaniżony system wartości i samooceny.
3. Lubią o sobie mówic i być w centrum uwagi.
FaceBook stanowi doskonałą rekompensatę dla powyższych wad i kompleksów.
Krótko mówiąc FB to tzw. "goowno dla pospólstwa".
Dlaczego od razu g...... dla pospólstwa? Mimo tego ze nie używam facebooka, to potrafię zrozumieć tych którzy chcą odnaleźć przyjaciół sprzed lat albo odnowić znajomość. Co innego to skrupulatne dokumentowanie swojego życia i ekshibicjonizm. To już nie jest zdrowe. Co do filmu to ciekawe, że film nie jest o facebooku (a większość tematów to sugeruje) tylko o jego twórcach, relacjach między nimi. Bardziej niż o facebook chodziło o to jak teraz powstają pomysły, kto na nich zarabia itd. Świetnie, że reżyser odważył się na taki film. Nie zrobił 'g. dla pospólstwa' tylko bardzo aktualny film dający do myślenia w jakim kierunku idzie społeczeństwo, biznes, internet. Można tego nie lubić, ale nie można ignorować. Oczywiście nie zawarł tam całej prawdy (której film zwyczajnie nie pomieści) ale nakreślił pewną sytuację i pozwolił nam wyciągnąć wnioski.
Co do autora tematu to chyba masz jakieś kompleksy, bo wylewasz gorycz do internetu nie potrafiąc napisać nic konkretnego.
A czy leczeniem kompleksów nie jest też ogłaszanie wszem i wobec, gdzie tylko się da, jaki to ktoś jest indie, alternatywny i antykonformistyczny i nie używa Facebooka, bo jest super oryginalny i inny niż wszyscy? To po prostu inna droga, ale cel ten sam. Potrzeba afiliacji nie jest niczym złym, wręcz jest czymś całkowicie naturalnym. A skąd się bierze takie przekonanie, że aktywne uczestnictwo w życiu portali społecznościowych przeznaczona jest dla samych nolife'ów, którzy nie spotykają się z przyjaciółmi twarzą w twarz, są przeciętnymi i zakompleksionymi szaraczkami? Ciężko powiedzieć, z jednej strony jest to wina mediów, które nagłaśniają patologie z nimi związane, z drugiej tych zakompleksionych inaczej, którzy być może online radzą sobie tak samo beznadziejnie jak w normalnym życiu, więc opluwają coś, czego na dobrą sprawę nawet nie znają, z trzeciej zaś innej potrzeby, wspomnianej już wcześniej, bycia oryginalnym, co z kolei przekłada się na bezsensowne przekonanie, że coś co jest przeznaczone dla ogółu już z założenia jest złe. Pewnie są jeszcze kolejne strony, czwarta, piąta, szósta i tak dalej. Na waszym miejscu byłbym więc nieco ostrożniejszy w wrzucaniu pół miliarda ludzi do jednego wora.
Dobrze powiadasz. Nie można wkładać wszystkich do jednego wora. Jak już pisałam w porządku jest korzystanie z facebooka, tylko niektórzy z tym przesadzają. Tak jest w każdej dziedzinie życia.
Ostatnio fajnie pokarało za głupotę pewnego znajomka z mojego miasta,który na pejsbuku ogłosił wszem i wobec,że robi urodziny.Nie spodziewał się,że zjawi się kilkadziesiąt osób,których głupio mu już było wyprosić a efektem był bajzel i zniszczenia w jego domu i ogrodzie.Za głupotę się płaci:D
Jasne, My Space byl dla madrych, a tych oczywiscie jest mniej niz glupich, do ktorych zalicza sie rowniez autor niniejszych slow. Prosty wniosek, ze jestes madrzejszy, lepszy, przystojniejszy od tych uzywajacych FB, jeszcze gdybys wogole nie uzywal zadnych spolecznosciowych portali bylbys zwyczajnie supermegaekstra odlotowy.