Miały być emocje i wzruszenia, a pozostał spory zawód. Rozumiem ogólne przesłanie filmu (gloryfikowanie wolności i kobiecej przyjaźni, uniezależnienie się głównych bohaterek od mężczyzn i udowodnienie, że można bez nich żyć)i je popieram, ale specjalnie mnie poruszył. Miejscami wydawał się być wręcz nużący. W przeważającej większości postacie (szczególnie te drugoplanowe) były bardzo schematyczne: chamski mąż nierozumiejący żony, rozgadana kelnerka, słodki drań J.D itd. Na forum widzę pozytywne komentarze na temat gry Giny Davis, ale według mnie w "Thelmie i Louise" po raz kolejny pokazała, że dobrą aktorką nie jest (bardzo sztucznie wyszła np. w scenie w której wspominała zabójstwo Harlna). Myślę, że to wielka szkoda, że obsadzili ją w tej roli, bo wyobrażam sobie jak bardzo podniosłaby poziom filmu aktorka o zbliżonych możliwościach do Sarandon. Co do Susan to stworzyła (jak zwykle) bardzo ciekawą kreacje (jej wątek mógłby zostać rozszerzony). Związek Louise i Jimmiego to jeden z najbardziej interesujących elementów obrazu Scotta.
Myślę, że gdyby nie podpadanie w schematy i aktorstwo Giny Davis "Thelma i Louise" byłby bardzo dobrym filmem, a tak pozostaje dla mnie przeciętnym dziełem ze świetną Susan Sarandon.
Mysle, ze gra Davis nie była sztuczna. Mysle, ze jej bohaterka (Thelma) byla po prostu zdominowana przez Louis. Thelma byla troche "zahukaną" kobietą, ( przynajmniej na początku, bo potem się rozkreciła ) a Louis prowadziła nie tylko auto... Być może stąd twoje wrażenia, że Davis źle grała. Nie ma sensu porownywac z Sarandon, bo one grały zupelnie inne role.
Twoj zarzut co do schematycznosci postaci tez troche jakby przesadzony. Chamski mąz to niestety codziennosć dla bardzo wielu kobiet. Akurat w tym przypadku bardzo pozwala zrozumiec zachowanie Thelmy. Rozgadana kelnerka? Nie rozumiem. Która? Ta, która byla przesluchiwana przez policjanta??? Czy ta, która pozwolila sobie na zart o pocałunku Louis? To nie sa chyba role drugoplanowe, tylko epizody. W kelnerkach nie widze zadnego schematu. A J.D.??? Tez nie widze specjalnego schematu. Raczej spodziewalabym sie, ze im jakos pomoze, a nie okradnie. Moze problem polega na tym, ze podeszlas/podszedles do tego filmu z takimi górnolotnymi ideami (gloryfikowanie wolnosci, uniezaleznienie sie itp), a straciłas/eś z oczu historie, która przytrafila sie 2 kobietom. Po prostu. Bez wkładania w to ideologii. Dziwie sie, ze nie widzialas np.przemiany Thelmy. Niby schemat-biedna, wykorzystywana zona zmienila sie przeciez w zdecydowana kobiete. A poza tym, nie chodzi o to, żeby film odcinał się calkowicie od schematów. Film (jak wszystko inne) rządzi sie swoimi prawami. Musi byc ujety w jakies ramy. Nie chodzi mi teraz o postaci, ale o calosc. Własciwie nie wiem, czego oczekujesz od filmow, albo co im zarzucasz piszac "schematyczny"??? Jaki film nie jest dla ciebie schematyczny? Co przez to rozumiesz?"Thelma i Louis" nie jest zadnym schematem. Nawet koncówka (szczegolnie koncowka)to potwierdza.
Najmniej rozumiem twoj zarzut co do braku emocji. Scena niedoszlego gwałtu, albo gdy zostały okradzione, ze juz nie wspomne o ostatniej scenie... Nie czułas/es zdenerwowania, zawodu, smutku? Widze, ze film costał przez ciebie oceniony na 6/10. Czyli jednak nie najgorzej :)
Pozdrawiam