Christian Bale dokłada temu filmowi 3 gwiazdki samodzielnie (niemal identycznie jak Benedict Cumberbatch w Star Treku: w ciemność). Gdyby nie jego fenomenalna gra aktorska na poziomie aktorów oskarowych, to pozostałe sceny w całym 2h filmie to dno i 3 metry mułu.
Te filmy po ostatnich Avengersach upadły z niezłego poziomu rozrywkowego do poziomu totalnego cukierkowego bajora mułu. Albo może zmienił się odbiorca docelowy na 10-letniego dzieciaka wychowanego lukrowanych kreskówkach bez treści i konsolowych strzelankach bez fabuły. W takich wypadku jestem już za stary.