PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=31497}

Tożsamość Bourne'a

The Bourne Identity
2002
7,6 242 tys. ocen
7,6 10 1 241953
6,9 60 krytyków
Tożsamość Bourne'a
powrót do forum filmu Tożsamość Bourne'a

Na wstępie przyznaję, że nie oglądałam filmu i raczej nigdy oglądać nie będę... ale o książce chciałam pogadać:) Nie ośmielę się napisać, że Tożsamość Burne'a to szmira, bo gdyby nią była to z pewnością nie trafiłaby do cyklu Mistrzowie Sensacji, a Ludlum nie byłby nazywany geniuszem itd. No, ale szczerze mówiąc nie rozumiem tego całego zachwytu... Początek był naprawde świetny, uwielbiam takie książki... No, ale kiedy pojawił się watek z panią doktor to myślałm, że rzucę książkę w cholerę. Już od sceny w windzie było wiadomo jaka Marie odegra rolę. Po prostu przypadkowych kobiet nie opisuje się w ten sposób... Jej tycjanowe włosy, bla bla bla... Z każdym zdaniem było coraz bardziej oczywiste, że będzie z tego wielka wspaniała miłość... A na mojej twarzy pojawiał się coraz częściej uśmiech politowania, kiedy czytałam z jakiż to ważnych powodów Pan Bourne nie może pozbyć się niezwykle pięknej pani doktor. Kiedy już obecność Marie przestała mi przeszkadzać (co nie zmienia faktu, że uważam że działający w pojedynke Bourne byłby ciekawszą postacią) to znowu zrobiło się fajnie... No, ale potem strasznie wkurzyła mnie sytuacja w restauracji, kiedy szefowa Les Classiques namówiła stewardesse na zrobienie Jamesowi zdjęcia: "Stewardessa skocznym krokiem zbliżała się do drzwi. Wiedział, że nie może rozbić aparatu". Jak dla mnie to było tak strasznie naciągane, nawet jeśli nie chciał zwracać na siebie uawgi w ten sposób (bo ryzykował, że niepotrzebnie zwróci na siebie uwagę, chociaż w sumie co z tego? i tak wątpliwe, że ktoś byłby w stanie go zapamiętać na tyle żeby sporządzić rysopis czy coś, zresztą już lepiej żeby był rysopis niż zdjęcie) to mógł to załatwić inaczej, przecież miał przy sobie tyle kasy, ze mógł wcisnąć kase za aparat, zostawić zdzwioną laske i szybko się ulotnić... Mój post nie ma za zadanie udowodnić komukolwiek, że tak książka jest głupia, beznadziejna itd. chodzi po prostu o dyskusję na jej temat, tak żeby się nikt nie obraził:D

Williama

Sprowokowałaś mnie, zatem ci coś powiem. To, że postrzegasz sprawę innaczej, nie oznacza, że masz rację. Przeczytałem wszystki książki Ludluma. Nie dlatego, bo zobaczyłem go wśród "mistrzów sensacji".
Jeśli chcesz polemizować z wizją pisarza, z jego pomysłem. Zatop się w cudownej beznadzieji epoki Harrego Pottera, jeśli po raz pierwszy czytasz taki rodzaj książki, to przykro mi, że najlepszą od razu krytykujesz. Nie każdy jest takim świetnym analitykiem jak ty i zamiast spekulować, woli czytać. No tka gdyby babcia miała wąsy to by była babcią z wąsami. Wkurzyła cię scena w restauracji? Faktycznie człowiek, który w 5 minut usłyszał całą historię swojego życia nie może mieć chwili słabości wobec tego. Ja wiem, ty jesteś silna i od razu byś wstała i zaczęła działać. Szkoda, że nie wszyscy są tacy silni i mądrzy jak ty.

Kapiszczur

"To, że postrzegasz sprawę innaczej, nie oznacza, że masz rację."
Raczej ciężko tutaj mówić o tym kto ma rację a kto nie, bo to kwestia własnych odczuć, więc nie bardzo rozumiem co masz na myśli.
"jeśli po raz pierwszy czytasz taki rodzaj książki, to przykro mi, że najlepszą od razu krytykujesz" Oj, nie czytam po raz pierwszy. Krytykuje tą konkretnie książkę, bo mnie rozczarowała. Zresztą nie twierdzę, że to chała, zwróciłam uwagę na pewien przerysowany schemat, który według mnie książce wiele ujmuje. Po prostu nie jestem w stanie spojrzeć na "Tożsamość..." tak jak patrzą na nie inni-jak na wielkie dzieło powieści sensacyjnej.
"Ja wiem, ty jesteś silna i od razu byś wstała i zaczęła działać. Szkoda, że nie wszyscy są tacy silni i mądrzy jak ty." Oj, daruj sobie tą ironię i weź pod uwagę, że Bourne był superagentem, kamelonem, w o wiele bardziej krytycznych sytuacjach potrafił działać, po prostu uważam że w tym momencie Ludlum naciągnął fabułę w nielogiczny sposób, tak by mógł dalej iść w kierunku, który sobie obrał. Pewnie masz ochotę wyskoczyć z tekstem typu: w większości książek takie zagrania mają miejsce, bywają konieczne itd. Ok, tylko że według mnie ten sposób ciągnięcia fabuły dyskwalifikuje książkę jako "arcydzieło".
Może jeszcze dodam, że ostatnio przeczytałam też "Krucjate..." i ta część podobała mi się o wiele bardziej. Pewnie dlatego, że tym razem nie miałam wielkich oczekiwań. Po prostu podeszłam do tej książki, jak do zwykłej dobrej sensacyjnej powieści, a nie żadnego arcydzieła.

Williama

Może jeszcze dodam coś a propos tej wypowiedzi:
"Nie każdy jest takim świetnym analitykiem jak ty i zamiast spekulować, woli czytać."
Pomyśl dwa razy zanim oznajmisz kim to ja jestem i co robię. Wyciągasz błędne wnioski.
Ja czytam a nie analizuje. Za analizowanie filmu czy książki biorę się dopiero kiedy jestem nią totalnie oczarowana i samo przeczytanie czy obejrzenie po raz kolejny już mi nie wystarcza. Tak się składa, ze w przypadku "Tożsamości..." analizowanie czegokolwiek nie było potrzebne, żeby wiedzieć jaką rolę odegra Marie. To było schematyczne i oczywiste. Tak samo w przypadku wątku z aparatem... co tu trzeba było analizować? Ta scena mnie po prostu poraziła brakiem logiki. Zresztą wspominałeś, że Bourne nie zaczął działać, bo był zszokowany tym co właśnie usłyszał... to może Ci przypomnę, że on sam pomyślał o zniszczeniu aparatu, tylko że nie wiedzieć czemu "wiedział, że nie może zniszczyć aparatu".

Williama

Wiesz, z tym analitykiem po prostu chciałem być złośliwy...Ja zbytnio lubię Roberta Ludluma. Ale książka JEST arcydziełem i to nie ze względu, że jest bezbłędna. Może i był to lekki błąd Bourne'a, ale co z tego? Nie uważasz, że we wszystkich książkach znajdziesz podobne rzeczy? W Bibli znajdziesz masę gaf, ale chyba nie powiesz, że to od razu chała...
W tym gatunku po prostu jest dla mnie najlepszy Robert Ludlum, a przeczytałem bardzo dużo powieści sensacyjnych. Najśmieszniejsza z tej całej "serii" jest chyba książka John'a Grishama...Raport pelikana
Tożsamość Bourne'a to legenda, nie będe się z tobą spierał, bo ile głów tyle opinii.

ocenił(a) film na 7
Kapiszczur

Ja dopiero czytam, właściwie zacząłem, ale mi ona wydaje się fantastyczna. Gdybym obejrzał sam film (a tego nie zrobiłem), to bym pewnie uznał go za pustą strzelankę. Ale dzięki opisom Ludluma ksiązka wiele zyskuje i jest wspaniała.

Ichthys

Człowieku co ty pier*** dzięki opsiom Ludluma, co?? A co to ma wspólnego z filmem? Czytasz książki, bo film obejrzałeś. Opisy Ludluma...Dobra co się wściekam

ocenił(a) film na 7
Kapiszczur

Nie oglądałem filmu, a temat nosi tytuł "książka". Ludlum kapitalnie prowadzi narrację, tworzy napięcie. W żadnym filmie nie dostaniesz takiego efektu.

Kapiszczur

Właśnie zaczęłam czytać tą książkę i wydaję się być fajna. Ale nie rozumiem czemu krytykujesz Harry' ego Pottera, skoro nigdy go nie czytałeś... ??

ocenił(a) film na 7
Beata1309_2

Z całym szacunkiem dla fanów Pottera. Przeczytałem 1 część i oglądałem (właściwie z konieczności) wszystkie filmy i powiem Ci, że to jedno wielkie robienie dzieciom wody z mózgu. Rowiling pisze o jakimś wyimaginowanym świecie i do niego wszyscy uciekaja. Ludlum pisał o prawdziwym świecie, o tym, jak on wygląda. I od Ludluma wszyscy uciekają, a to On mówi prawdę o świecie.

O kurde, co ja teraz stworzyłem :)

Ichthys

Chciałam tylko zaznaczyć, że na tym polega ten gatunek, że świat w książce jest wymyślony, przecież nie jest tam napisane: to wszystko jest prawdziwe wierzcie w to. Czy np. Władca Pierścieni to też robienie ludziom wody z mózgu? :). A tak na marginesie to pomimo, że miejsca występujące w książce Ludluma istnieją naprawdę to wszystkie wydarzenia w książce są fikcją literacką, więc też moznaby się kłucić, że to nie jest prawdziwe i jest robieniem wody z mózgu, bo jeszcze ktoś może pomyśleć, że taki Jason Bourne istnieje naprawde... :P

ocenił(a) film na 7
zbuntowana6

Chciałbym zaznaczyć, że jestem przeciwnikiem literatury Fantasy i S-F (chociaż to drugie jeszcze ujdzie). Władca Pierścieni, to też robienie wody z mózgu, tak samo jak Opowieści z Narnii i im podobne. HP uczy jak ujarzmić świat za pomocą magi, a ona nie istnieje. Co do wydarzeń u Ludluma, to oczywiście, że się nie zdarzyły (chociaż kto wie ;)), ale teoretycznie mogłyby się wydarzyć, bo nic nie stoi na przeszkodzie :), no może poza sytuacją polityczną :)