pamiętam wcześniejszą wersję z R.Chamberlainem, pamiętam powieść Ludluma i niestety w porównaniu z nimi film wypada bardzo blado by nie powiedzieć kiepściutko. Matt Damon praktycznie nie stwarza tutaj żadnej roli, to taka kukiełka bez twarzy i uczuć. Film ogląda się po pół godzinie bez większego zaangażowania, a loty głównego bohatera na nieżywym człowieku dopełniają całości.
Reasumują z dawnych Bournów nie zostało śladu ze szkodą dla filmu.
nie polecam
1000% zgody. Straszna szkoda, moim zdaniem, że wzieli tu Damona. Kompletnie nie trawię go jako aktora.
Racja. Dla każdego kto czytał książke wersja z 88 roku jest lepsza. O filmie z Damonem mozna powiedzieć że to takie "zabili go i uciekł".
Lata temu gdy pojawiały się plotki o ekranizacjach innych powieści Ludluma, cieszyłem się na myśl obejrzeniu moich ulubionych powieści tj.
"Testament Matarese'a" czy "Przesyłka z Salonik". Dziś jednak sobie wyobrażam jak by to musiało wyglądać i oby nie kręcili;)
A mnie najbardziej przeszkadzało, że poza imieniem i nazwiskiem gł bohatera, to z ksiązki nic nie zostało. A w napisach dowiadujemy się, że jest to film na podstawie powieści Ludluma:) hehe. Badziewiartwo tej produkcji głównie z tego się bierze. Stworzono kolejną szybką historyjkę na modłę mision imposible, mając w D zawiłości i niuanse intrygi wymyślone w książce. Oczywiście możemy się domyślać dlaczego. Zapewne film byłby zbyt skomplikowany dla coraz głupszego, amerykańskiego odbiorcy. Takiemu potrzeba szybkich samochodów, widowiskowych scen walki, oraz nielogicznych zwrotów akcji. No ale po co komu logika, jak przeciętny popcornożerca myśli o filmie max 30 min po seansie.
Wersja z 88 roku nie jest może arcydziełem, ale ma w sobie więcej sensu i ładu. A tu, postać Jasona płaska jak cień, wątek miłosny przyklejony na siłę, a o skomplikowaniu intrygi już pisałem - ot Bournowi znudziło się bycie agentem. A gdzie Carlos, żona, dziecko, itp itd? Kino szpiegowskie zeszło na psy.
ee tam od razu zeszło, a min. "Szpieg"?
ale chcę także przypomnieć że książki Ludluma w tym Bourny pełne są także pościgów, strzelanin, scen walk etc.
ale masz 100% rację że z literackich Bournów nie zostało nic, absolutnie nic.
qrna szkoda jak cholerka
no cóż ale takie jest dzisiejszy trend- dużo akcji, za grosz logiki
Podobno Ludlum nie chciał, żeby jego nazwisko pojawiło się w napisach bo to co miało powstać kompletnie wypaczyło jego powieść. Nie wiem, czy to prawda - ale wcale się nie dziwię...
Odpowiedź jest prostsza niż się wam wydaje.
Autor scenariusza posłużył się tylko zarysem fabuły książki, resztę napisał sam. Nie możemy brać tego filmu jako ekranizacji, tylko adaptację.
Also, przy kręceniu drugiej i trzeciej części już dużo większą uwagę poświęcono pierwowzorom,