Dla mnie to kompletny kit. Nie dlatego że fabuła itd jest okropna tylko że się zawiodłam
,ponieważ po przeczytaniu obsady ,po tym jakie dobre były opinie, komentarze na torrentach
jak i też innych stronach myślałam że to będzie jeden z lepszych filmów ,a tu (Przepraszam)
dupa! Film nie które momenty miał w porządku ale głównie to mi się nie podobało że
premier gada o przeleceniu itd.
Wow. Bardzo jasny, wiele mówiący post. Sprowadza się do tego, że się zawiodłaś bo premier gada o przeleceniu. ... Czyli... Przeszkadza Ci, że premier jest człowiekiem? Gdybyś była jednak łaskawa rozwinąć myśl, bo obawiam się, że mimo tak obszernych wyjaśnień nadal nie do końca rozumiem.
Oceniłaś to na 10+ ,więc uważam że moje wyjaśnienia nie mają sensu bo będzięsz bronić tego filmu ,ponieważ podobał Ci się on i nie widzisz błędów, które ja dostrzegam lub dla ciebie one nie są wadą. Rozmowa nie będzie miała sensu.Pozdrawiam :)
A może jednak rozwiniesz swoją myśl, ponieważ nie wiem dlaczego się tak zawiodłaś na filmie. I co do poprzedniego rozmówcy to nie każdy jest taki że jak oceni na 10 to już nie chce słuchać o wadach. Nie wiem jak jest powyżej. Ale ja chętnie posłucham co Ci nie pasowało w tym filmie...
Dziękuję za wiarę w moje dobre chęci, ale nie chcę ani filmu bronić, ani nie jestem naprawdę ciekawa jakich wad się doszukałaś. Po prostu nie lubię bezsensownych postów i lubię się czepiać. A Ty użyłaś 76 słów żeby napisać NIC.
A wracając do czepiania się. "Nie widzisz błędów, które ja dostrzegam". Ale przecież nie powiedziałaś mi jeszcze jakie dostrzegasz! Co więcej, twierdzenie, że dyskusja ze mną jako osobą o odmiennej opinii nie ma sensu NIE MA SENSU. Jak można dyskutować z kimś, kto się z Tobą zgadza? To nie byłaby dyskusja tylko monolog na dwa głosy. Przy okazji, rozmowa z nikim nie będzie miała sensu jeśli nie będą wiedzieli, o czym dyskutują.
Poza tym, teraz mówię absolutnie serio, jestem szczerze ciekawa co masz na myśli poprzez "premier gada o przeleceniu itd.".
Ogólnie nie podobał mi się ten film ,jak na takie opinie myślałam że mi się będzie podobać ale nie podobał ,bo nie było tego czegoś.. Nie umiem uznać.. Ale ten film mnie wogóle nie wciągał tylko nudził to mnie rozczarowało bo nie jestem wybredna ,mówiąc o tym premierze on mówił rzeczy które miały być śmieszne ale dla mnie były po prostu nie poważne. Być może nie mam poczucia humoru ,ale po mimo to i tak mi się nie podoba. Wystarczy tyle słów ?Pozdrawiam :)
Jeżeli sama uznałaś w poście powyżej że "Być może nie mam poczucia humoru" to po co oglądać komedie rom. i wszelkiego rodzaju komedie... Nie jestem teraz tutaj złośliwy. To tak jak mnie raczej nigdy nie będzie mnie ciągnąć do "Gwiezdnych wojen", bo to nie bardzo w moim klimacie, może się kiedyś przełamię :) Co do Twojej wypowiedzi to komedie romantyczne to nie filmy akcji, gdzie ciągle coś się dzieje.Co do tych wielu wad to naszukałaś się całej jednej, iż premier nie był śmieszny... Ale wracając do tematu film godny polecenia i szczerze dam mu 8 .
Pozwolę sobie zacząć od końca. "Wystarczy tyle słów?" Tośmy się chyba niezrozumiały. Nie chodziło mi stricte o ilość słów, ale o sens, który ze sobą niosą. Zazwyczaj, w sprzyjających warunkach, ilość słów jest wprost proporcjonalna do ilości przekazanej treści. Niestety, tak jak w Twoim pierwszym poście, czasami dostajemy mnóstwo słów, ale żadnej treści. Lanie wody może być przydatną umiejętnością, jednak czasami po prostu mija się z celem. Innym tego przykładem może być też kilka powyższych zdań.
Na temat już chyba nie pozostało mi nic do dodania. Jak sama napisałaś "Nie umiem uznać", więc nie będę Cię ciągnąć za język.
Też się zawiodłam i to bardzo, bo obsada robi wrażenie. Zapewne chodzi Ci o płytkie teksty... Zgodzę się. Niby nic, bo w większości filmów tak jest, ale tu każdy bohater w swojej kwestii musi przyćmić tym to co najważniejsze. Poza tym lepiej jakby pojawiła się tylko jedna para i historia jej miłości niż jakieś posklejane romanse. (ten co poleciał do Ameryki po te trzy dziunie to już w ogóle nieporozumienie) Komedia? No właśnie..jedynie co rozśmieszyło mnie w tym filmie to Rowan Atkinson ;) Może po prostu angielski humor nie jest dla mnie, ale o to się nie czepiam gdyby było tylko jakieś przesłanie... Absolutnie nie zobaczyłam w tym filmie miłości o której tak pełno w komentarzach. Takie 'Listy do M' jak dla mnie o niebo lepsze. Mam nadzieję, że moja opinia jest zrozumiała dla wszystkich.
Mam własnie te same zdanie. Wracając do dziarkos13 ,większość komedi romantycznych czy zwykłych mnie rozśmiesza. ;)
Listy do M rzeczywiście bardzo fajne ,ale czemu polskie komedie rom. które uważam że są bardzo dobre mają tak słabe opinie?
Myślę, że ostatnie zdanie, które napisałaś powinno Tobie samej dać wiele do myślenia.
Ostatnie zdanie pod rozwagę daję jego Autorce, poniważ pbardz głębokie spostrzeżenie w nim zawarła. wow :)
Myślę, że większość komedii romantycznych, czy zwykłych Cię rozśmiesza, bo w większości z nich chodzi prawie tylko wyłącznie o rozśmieszenie, a w tej, pomimo że "premier gada o przeleceniu" (nota bene jedna z zabawniejszych scen ;)), a narwany brzydal leci podbijać serca Amerykanek - co dziwniejsza z powodzeniem - chodzi o coś zgoła zupełnie innego. Chodzi właśnie o tytułową miłość - pokazaną bez patosu i w różnych odsłonach. Coś cudownego.Wydaje mi się, że żenie kady dostrzega prawdziwy sens tego filmu.
To jeden z najzabwniejszych, najbardziej uroczych i wzruszających filmów o miłości jakie widziałam. Za każdym razem rozśmiesza mnie i wzrusza prawie tak samo, jak przy pierwszym obejrzeniu - a to naprawdę coś.
I tu się w 100 % zgodzę :D " To właśnie miłość" to chyba moja ulubiona komedia romantyczna z fantastyczną obsadą. Alan Rickman zagrał świetnie ( jak zwykle). Uwielbiam moment, kiedy kupuje prezent - scena genialna ! Przewodnia piosenka, która ciągle siedzi mi w głowie, uroczy Grant, Thompson i wątek z tym małym zakochanym chłopcem ;D Jeszcze ten moment z Keirą i Andrew. Film idealny na święta, ale i nie tylko. Co do filmu " Listy do M." - film nie najgorszy, ale chyba głównie dlatego, że podoba mi się w nim muzyka ;) Po za tym jak dla mnie wzorowanie się na amerykańskich produkcjach jak właśnie Love Actually, Walentynki czy Sylwester w Nowym York'u (?) Jakoś tak
Dokładnie o to chodzi-miłość w różnych odsłonach.Jeśli ktoś tego nie dostrzega to musi poczekać kilka lat i obejrzeć ponownie.I wcale nie chcę nikogo urazić,do wszystkiego trzeba dojrzeć.Ja często wracam do filmów lub ksiązek i na różnych etapach życia odbieram je inaczej.