Rozczarowałam się boleśnie. Skrzyżowanie "Obywatela Kane'a" z "Opowieścią wigilijną" byłoby może bardziej strawne, gdyby nie trwało 130 min. Cenię Caprę jako twórcę takich perełek jak "Ich noce" czy "Arszenik i stare koronki", ale akurat ten film jest tak nieznośnie cukierkowy, pretensjonalny i przewidywalny, że tylko z sentymantu do Jamesa Stewarta wytrzymałam do końca.

powiem tak...w tym filmie nie chodzi o przewidywalnosc tylko o piekno, moge polecic go kazdej uduchowionej osobie to zrozumie, dla mnei to jest najlepszy film jaki widzialem, a widzialem naprawde wiele filmow, po tym filmie czlowiek czuje ze zyje, wie dlaczego sie narodzil, oj ciezko to okreslic, ale ja juz obejrzalem najlepszy film w zyciu i moge umrzec, i tyle moge powiedziec na pewno, co do jamesa stewarta, to lepszego aktora nie widzialem, a wlasciwie on byl taki sam w filmach jak i zyciu prywatnym, czlowiekiem dobrym majacym idealy, malo teraz takich ludzi...

Tak ładnie piszesz, że zaczynam Ci zazdrościć. Też mam swoje ukochane filmy. Stare kino amerykańskie uwielbiam. Tylko z moim duchem coś jest nie w porządku. ;-) Po prostu ten jeden mnie nie zachwyca i, choćbym chciała, nic nie mogę na to poradzić. Ale jeśli masz jakieś inne tytuły godne polecenia, to z chęcią się zainteresuję.

Twarda kobieta z Ciebie, taka...wyrachowana, sa 2 typy kobiet: subtelne i wyrachowane, nie nie wdaje sie tak naprawde w polemikę, dla mnei najlepszy dla Ciebie sredniak, ok, ciesze sie, p.s. zdaje sie ze nie poznalas jeszcze uduchowionych ludzi, pozdrawiam sredecznie :)

To nie była ironia. Bardzo podoby mi się np. "Trzy kamelie" albo "Sklepik na rogu", a po Twojej wypowiedzi uznałam, że możemy mieć podobny gust i że możesz mi coś polecić. Chlip. :-( Nieważne. Też pozdrawiam.

Aha, a jedną osobę uduchowioną chyba właśnie poznałam. Ciebie.

no "sklep na rogu" swietna komedia romantyczna, dla mnei rewelacja, koncowka kapitalna, ale wole "ich noce" mimo wszystko z tego gatunku, za ktorym od zawsze nei przepadalem bo za duzo sexu w nich jest, mowie o tych wspolczesnych komediach romantycznych, te dwa stare filmy sa takie subtelne...:) trzy kamelie bede musial obejrzec skoro polecasz :) a co ja moge polecic? mozna zajrzec do ulubionych, ale moze wymienie moja czołówkę filmowa, to tak: na nabrzezach, siedmiu samurajow, dobry, zly i brzydki, az poleje sie krew, 1900:czlowiek legenda, łowca androidow, tanczacy z wilkami, pierwsze 3 sa pieknymi opowiesciami, raczej ze znikoma iloscia przeslania, jednak powalaja klimatem, natomiast pozostale sa bardzo zyciowe, pozwalaja lepiej zrozumiec świat, ale i tak pod tym wzlgeledem TO WSPANIALE ZYCIE jest dla mnei the best ; p a i zapomnialem jeszcze dodac taki film "malowany welon" nie wiem czy ogladalas...oj cudo, najlepszy melodramat jaki widzialem o dojrzewaniu kobiety do uczuc, wiadomo-jak mloda to sama nei wie czego chce i sie miota:P pozdrawiam

Na imdb miejsce 30 w top świat a także 11 miejsce wśród najlepszych amerykańskich filmów w historii według Amerykańskiego instytutu filmowego.

Na imdb 101 tysiecy glosow, na filmweb 1700, cos chyba jest nie tak :) rozumiem, w stanach jest wiecej ludzi i srednio powinno byc klika razy wiecej glosow, tymbardziej ze to ich film, ale bez przesady...

W Stanach ten film jest często puszczany w TV i kinach szczególnie w okresie świątecznym (ludzie po prostu mają dużo okazji żeby go zobaczyć) , nie wiem czemu u nas jest co święta dokładnie ta sama ramówka w telewizji a żeby zobaczyć "to wspaniałe życie" trzeba albo poszukać po kinach studyjnych albo zdać się na łaskę internetu ;) Może w te święta ktoś wyemituje ten film... zobaczymy

To nie ma nic wspólnego z Wellesem, przykro mi.

I znowu Tomaszek :) Takie zakończemie nazywa się "happy end" i jest adekwatne do treści filmu, czyli faktycznie... bardzo dobre. Ale nie zauważyłeś chyba tego, że dośc nietypowe, czyli mamy oprócz szczęśliwej rodzinki także górę pieniędzy. Trochę irytuje smaczek niczym z "Wigilijnej opowieści", sprowadzający film na kilkanaście minut do katechetycznej przypowieści dla 10-latków (a dokładniej od momentu przybycia anioła na ziemię). Chyba po najokrutniejszej z wojen nie można było sobie pozwolić na inne, mniej dosłowne i mniej optymistyczne zakończenie. Ameryka potrzebowała wtedy takich filmów. Jako Polak 7/10, jako jankes 9/10, średnia: 8.

Należy wziąć pod uwagę, że mamy do czynienia z kinem Franka Capry, dla którego najważniejsze jest wywoływanie emocji, a nie wartość merytoryczna. Taka była jego wizja kina. I doszedł w tej wizji naprawdę do mistrzostwa absolutnego.

Wstyd powiedzieć, ale rzadko kiedy zwracam uwagę na dokonania i metrykę reżysera - interesuje mnie film "tu i teraz". Nie widzę sprzeczności między "merytorycznością" filmu a wywoływaniem emocji. Można sprzedać widzowi zmyśloną historię i zanudzić go, można przedstawić obrazkowo fakty i zagotować emocjonalnie.

Owszem sprzeczności nie ma, ale dla Capry to raczej nie miało znaczenia : p raczej nie spędzała mu snu z powiek myśl o idealnym połączeniu emocji z jakąś Langowską głębią. Raczej zależało mu na wyciśnięciu z widza paru łez, cóż, udało mu się.

Dla Capry najważniejsza jest obrona wartości i ideałów, naprawa świata, przywracanie ludziom nadziei, wszystko co dobre, szlachetne i piękne:)

Jestem w szoku, zachwycałem się filmem "Czarny łabędź"... Zobaczyłem "To wspaniałe życie" i popłakałem się jak bóbr. Takich filmów już się nie robi. Arcydzieło, brak słów. 10/10 z serduchem bardziej zasłużone niż jakikolwiek inny film.

Oglądaj więcej filmów-klasyków a nie pożałujesz:)