Jak dla mnie jest to największe zaskoczenie roku! Eddiego Murphy'ego już dawno spisałem na straty, do wielu komedii z Benem Stillerem nie lubię wracać, ostatnią rolą Brodericka jaką pamiętam był Ferris Bueller (choć widziałem trzy późniejsze filmy, z czego w dwóch grał główne role), a i samego reżysera z niczym nie kojarzę (seria "Godziny szczytu" to raczej filmy na jeden raz). Wystarczył zwiastun "Tower heist" i już byłem kupiony, a po pierwszym seansie czekam na następny (choć nie mam w zwyczaju chodzić dwa razy na ten sam film do kina).
Sam pomysł na film jest świetny. Nie chodzi mi o wspominane niekiedy nawiązanie do aktualnego kryzysu - to zbędna nadinterpretacja, która tylko może popsuć frajdę z seansu, zwłaszcza że nikt takich nawiązań nie zakładał. Chodzi o samo starcie prostego personelu z nieuczciwym milionerem, który im zalazł za skórę. Prosty, ale sprawdzony i atrakcyjny patent łechcący naszą potrzebę społecznej sprawiedliwości z gracją "Robin Hooda", bądź też sto razy lepszą bo i wendetta ma charakter osobisty. "Jak obrabować Micka Jaggera" w inteligentniejszym i atrakcyjniejszym wariancie przeniesione na grunt "Hotelu Babylon" - dla komedii idealny materiał wyjściowy.
O dobre wykorzystanie pomysłu zadbali scenarzyści i zgromadzona obsada. Fabuła zaczyna się powoli, aby stopniowo rozkręcać się aż do brawurowego finału. Spokojna z początku akcja przybliża nam kolejnych bohaterów, nakreśla konflikt, podkręca tempo podczas etapu planowania i wkracza na najwyższe obroty w skoku przy którym kumulują się absurdy wcześniej tylko sugerowane. Innymi słowy - dokładnie tak, jak być powinno. Dobrze rozrysowani bohaterowie zostali też świetnie oddani przez aktorów, z których nikt nie zawodzi. Czy to bardziej stonowane role (Alda, Stiller, Leoni, Henderson), czy też bardziej komediowe (Affleck, Pena, Murphy [nareszcie dobra rola!], Sidibe, Broderick) każda z nich jest zagrana perfekcyjnie.
Poziom gagów również jest dobry. Nie ma żadnego gagu kloacznego, żadnych wymiocin, czy innych płynów ustrojowych, (o to niestety coraz trudniej) co już jest dobrą oznaką! Są tu dobre dialogi (przeprosiny za Ferrari to wyższa klasa dyplomacji), humor słowny (doświadczenie w BK), humor charakterów, oraz sporo ciekawego humoru sytuacyjnego (kradzież kolczyków zapamiętam na długo). Dawno nie widziałem tak dobrego koktajlu tych elementów, podanego z taką werwą i w tak niewymuszony sposób.
"Tower heist" to bodaj najzabawniejsza komedia jaką oglądałem od paru dobrych lat. Nie ma żenujących gagów, jest dobra fabuła, świetna obsada i półtorej godziny bezpretensjonalnej i dość zaskakującej rozrywki. A do tego to piękne zwieńczenie... Szczerze polecam!
4/5