Kim jest Michael Bay i jakie filmy robi chyba nikomu nie muszę tłmaczyć. Zawsze jest u niego
łubudu, zawsze jest amerykańska flaga i zawsze jest jakaś akcja, trochę humoru. To jego wizja,
jego obraz, który chce pokazać światu. Jeżeli idziesz na Transformersy i oczekujesz kina na
miarę "Forresta Gumpa" to sorry, ale się mylisz. Tu dostajesz proste kino. Kino, które nie
wymaga od twojego mózgu skupienia, pilnowania każdej sekundy, bo może cię ominąć coś
ważengo. Tu od początku do końca jest wszystko jasne. Zabawa, rozpierducha itp. Co z tego, że
jest to typowe amerykańskie? A kim jest pan Bay? Rosjaninem? Wszystkie części
Transformersów mi się podobały, bo dostałem to, czego sam oczekiwałem. Jeśli kogoś nie jara
oglądanie takich filmów, to niech tego nie robi i się nie wypowiada, bo tylko może zniechęcić
kogoś, komu film akurat się spodoba. Dla mnie bomba, czekam na kolejną część. 8/10.
Popieram. Zastanawiam się jak po obejrzeniu trzech poprzednich części (tego samego reżysera) charakteryzujących się naciskiem głównie na rozpierduchę i efekciarstwo można oczekiwać od czwartej z kolei odsłony głębokiego scenariusza i cholera wie czego. I to w ramach bajki o robotach z kosmosu zmieniających się w samochody, helikoptery, mechaniczne dinozaury, itp. Tak jakby wybrać się na nowe "Gwiezdne Wojny" i oczekiwać horroru. Oczywiście, skoro widać, że formuła się wypaliła, można by nakręcić coś innego. Tylko po co, skoro takie "Na Skraju Jutra" poniosło finansową klapę (mimo, że moim zdaniem o oczko lepsze od nowych Transformersów, ale generalnie to ta sama liga), a uznana marka z mechami w roli głównej gwarantuje kasowy sukces?