Cieszę się, że choć trochę mniej jest tego "braku grawitacji". Bo w 2 było to niedorzeczne. W końcu na Audi widać jakieś uszkodzenia, choć w ciąż nieliczne, ale przynajmniej wiemy, że po zalaniu odpali...
Tia. Za to Frank przebija ściany głową, jeździ po dachu pociągu i w pojedynkę załatwia 10 napakowanych gościów, potem zaś wykonuje jakieś cuda na rowerze, by na końcu wyciągnąć swój samochód z dna jeziora. Brakuje jedynie jakiegoś pojedynku w samo południe i wygranej partii szachów w 3 ruchach
Geez, ależ to gupi film jest.
A najbardziej żałuję, że tej ukrainki nie wysadził samochodu i nie ruszył z piskiem opon.