Pierwsza część choć nie była dziełem sztuki, to potrafiła zaciekawić. Główny bohater był nietypowy jak na ten gatunek, bo w milczeniu lał po pyskach, zamiast wygłaszać po każdym uderzeniu manifesty filozoficzne. "Dwójkę" dało się jeszcze obejrzeć, lecz widać było, że autorom brak już pomysłów. Ostatnia część to nieudane skrzyżowanie Bonda z brazylijską telenowelą. Jeszcze ta aktorka... Scenarzyści zrobiliby znacznie lepiej, gdyby zabili ją w pierwszych minutach filmu.
Transporter 3 jest propozycją dla wytrwałych i mało wymagających. W tej części nudzą już nawet sceny pościgów, będące przecież mocną stroną "jedynki". Zdecydowanie nie polecam.