Film akcji w ktorym gra niezwykle popularny (zwlaszcza ostatnio w USA) Jet Li - w dodatku w podwojnej roli.
Scenariusz rodem z filmow klasy B, ograny i schematyczny.
Dobra, opowiesc jest bzdurna, ale realizacja wysmienita!
Naprawde takich filmow akcji jeszcze 5 lat temu ze wzgledow technicznych nikt by sie nie odwazyl nakrecic. Jesli podobalo wam sie wykorzystane w "Matrixie" i "Swordfish" charakterystyczne zwolnienia kamery, to musicie obejrzec "The One".
Scen 'bullet-time' niczym z Maxa Payne jest tu mnostwo. I jakze rewelacyjnie nakreconych!
Zwolnione i przyspieszone ujecia, poddane obrobce komputerowej i nalozone na siebie - oglada sie to z otwartymi ustami!
Tylko dla scen akcji warto zobaczyc ten obraz!
Aha Jet Li jest tutaj niesamowicie silny i sprawny fizycznie. Nie bede jednak wyjasnial dlaczego, przekonacie sie ogladajac film, choc mozna sie usmiac.
Samo zakonczenie (ostatnie 2 min) ok, ale to co sie dzieje wczesniej (tak okolo 5 min wczesniej) wola o pomste do nieba. No coz, to jest jednak produkcja amerykanska a nie hongkongska i niech was nazwisko rezysera (Wong) nie zmyli (to tworca "Final Destination" i kilku odcinkow "X-Files").