O matko! Wróciłam do tego filmu po kilkunastu latach, dawkuję sobie po pół godziny dziennie i
skłaniam się do dodania ostatniej gwiazdki. Mimo upływu lat i setek 'znaczących dla
kinematografii' filmów, to "Tytus" kopie w środek mózgu, przyspiesza bicie serca i uruchamia
motyle w brzuchu. Mocne dzieło, drodzy Państwo, nawet za cenę koszmarów w nocy warte
zobaczenia!
Myślę, to samo. Rewelacyjny obrazaz, a scena, w której córka Tytysa Andronikusa stoi na wyrębie z gałęziami zamiast rąk i odciętym językiem, do dziś mi się śni. Niesamowita uczta dla oczu i uszu. Doskonała gra aktorska, surrealistyczne obrazy, to jest coś, co na długo zapada w pamięci. Byłam na tym w kinie, kidy tylko wszedł na ekrany, potem obejrzałam go jeszcze dwa razy w domu, ale na pewno chcę go zobaczyć jeszcze raz. Muszę się tylko odpowiednio nastroić :-)
poczekaj na powrót słonecznych dni i ... może nie miłego, ale na pewno pełnego wrażeń odbioru... a ten kadr z Lavinią jest niezapomniany...