....i sztywny patyk zamiast wyobraźni niech będą łaskawi nie zabierać głosu...
Ich godne pożałowania skargi na - określając to jednym słowem - świetność filmu są tylko zbędnym obciążeniem dla przeglądarek internetowych.
Obejrzałem przed chwilą ten film i jestem z tego wydarzenia bardzo zadowolony.
Nie przepadam za filmem jako sztuką i generalnie uważam, że ta twórczość jest zbyt słaba i popowa by można było ją tak nazywać.
Zdarzają się jednak takie dzieła, które odbiera się z dreszczem obcowania z czymś inteligentnym, unikatowym, ekspresyjnym i bezczelnie drwiącym z przyzwyczajeń.
Piękna mieszanka ciekawych studiów nad ludzkimi emocjami nad kolorem, kształtem ,
zabawa czasem , konwencjami filmowymi, muzyką to wszystko + wiele innych zalet składa się na jakość tego filmu.
Nie wiem kto go wyreżyserował, nie wiem kto w nim grał [oprócz Hopkinsa - jego trudno nie znać], nie interesuje mnie to tak jak bez znaczenia jest dla mnie to gdzie ten chłopiec poszedł i co miało to symbolizować. Bardzo cieszy mnie fakt, że wstając z fotela nie byłem poinformowany czy film dobrze się skończył czy źle, czy dobro zwyciężyło czy nie. Moim zdaniem reżyserzy mają zbyt dużo środków żeby przekazywać takie banalne treści. Film powinien oszałamiać formą,kolorem,dźwiękiem i ruchem. W tym przypadku dzieło spełniło warunki.
Polecam wszystkim i nie żałujcie pieniędzy - lepsze to niż "Idiotki Karola"...
Pozdrawiam wszystkich ludzi z mózgami:
Krzysztof
odp
Widzę, że chyba Twoje serce podbiła sama historia "Tytusa..", co należy raczej przypisać geniuszowi Szeksira, a niekoniecznie samemu reżyserowi. Moim skromnym tę historię można było lepiej zekranizować. Piszesz o filmie jako sztuce pop. Pozostawię to bez komentarza, bo kwestia jest dyskusyjna i wybiega poza granice dyskusji o tym filmie.
Właśnie dosyć "popowe" przedstawienie "Tytusa.." jest moim głównym zarzutem wobec filmu. Można to było zrobić lepiej! Ale historia Szekspira jest na pewno ciekawa, intrygująca i dająca do myślenia. Tak więc, wrażenia po filmie mam dosyć mieszane.
response...
No tym komentarzem zes mocno przesadzil kolezko...Co za bogactwo slownictwa! Co za wyciskajaca lzy z oczu refleksja! Wprost z glebi serca plynaca...
Udalo ci sie polaczyc watpliwej jakosci recenzje, przekazac swoje zdanie i stosunek do filmu, swoje przemyslenia wraz z obrazeniem WIELU ludzi ktorym ten film sie nie spodobal. W tym i mnie - srednio sie bawilem przy tej "sztuce" tak po prawdzie - wogole. Lubie Szekspira, lubie jego sztuki, nie czytalem wszystkich ale mimo wszystko umiem okreslic co, w jaki sposob i o czym napisal...Osobiscie nie przepadam za ekranizacja takich sztuk, czy "sztuk" jak Taymorowi sie zdarzylo teraz zrobic. Prawda jest taka ze Szekspir jest dzielem tylko w formie pisanej, zaden filmik nie zastapi wyobrazni. A w tym przypadku - straszliwy harmider przeplatajacy sie z calkowitym brakiem logiki (wiem wiem, to "pop-art") - zagmatwanie jakiego nie powstydzilby sie sam Bunuel, tylko ze on robi firmy sarkastyczno-surrealistyczne. I z poczuciem humoru! I z dystansem do spraw poruszanych przezen, w miare inteligentny widz zrozumie jakie bylo przeslanie samego rezysera. A tu co mamy? Pare bzdur od ktorych glowa boli wraz z textami skradnietymi Szekspirowi (biedak w grobie sie przewraca)- dziekuje bardzo. Nie podobal mi sie ten film, jest wiele lepszych o tej tematyce, a jak ktos lubi Szekspira to polecam przeczytac jego tworczosc, a w ostatecznosci - isc do teatru. Kino rzadzi sie swoimi prawami i widz nie tego oczekuje placac za bilet. To tak jakby pan X wybieral sie do teatru a puscili mu film. Rzeklem.
I jeszcze jedna sprawa kolezko...jak juz powiedzialem - nie podobal mi sie film, czy wg twojej chorej klasyfikacji tez mam drewno zamiast mozgu?
Cos szybko oceniasz ludzi...podrap sie w makowke nastepnym razem jak cos napiszesz na publicznym forum.
E tam. Film jest wyśmienity w przeciwieństwie do książki(sztuki), która jest sama w sobie średnia. W końcu to wczesne dzieło Shakespeare'a. Natomiast film, oraz jego konwencja pozwoliła tej historii zaistnieć na nowo, jednocześnie o wiele bardziej sugestywnie odziałuje niż sama sztuka i pozostaje w pamięci, nawet jeżeli nie zachwyciła. Tak było też ze mną, jako młokos, właśnie, jak ktoś stwierdził spodziewałem się czegoś w stylu gladiatora powiedzmy. Ogólnie sama historia mi się podobała, ale wykonanie już nie do końca. Ogólnie zawiodłem się. Jednak po latach, choć filmu nei widziałem ponownie, w mojej głowie pojawiło się zrozumienie wobec koncepcji filmu. Pomimo więc, że odebrałem go dość chłodno, w mojej pamięci zachowało sie mnóstwo scen, wątków, do których w końcu zechciałem powrócić. Film zupełnie odmienny. Nie jest arcydziełem, ale jest wyjątkowy.