Ktoś wie dlaczego film w tak dużym stopniu odbiega od książki Richarda Bachmana? Czytając książkę bardzo się zdziwiłem że fabuła jest zupełnie inna od tej przedstawionej w filmie. W zasadzie oprócz ogólnej teorii zepsutego świata i kilku nazwisk nic się ze sobą nie łączy. Moim zdaniem jest to bardzo luźna interpretacja, a książka posłużyła co najwyżej jako inspiracja.
Reasumując, moim zdaniem książka jest ciekawsza, bardziej żwawa akcja, ciekawszy bohater. Dodatkowy wątek z chorą córeczką powoduje że Richardsa prowadzi nie tylko instynkt przeżycia, ale przede wszystkim dobro własnej rodziny. Ale film również ma ciekawy klimat - 8/10.
Jakie jest wasze zdanie?
Książka jest lepsza, choć nie nazwę jej arcydziełem. Jest nużąca i - z perspektywy czasu - już lekko śmieszna. Z filmu również ciężko nie zedrzeć łacha...
A moim zdaniem "Uciekinier" to najlepsze co popełnił King, bachmanowski okres jego twórczości najbardziej przypadł mi do gustu. Pisał wtedy świetne, trzymające w napięciu książki, a nie takie gnioty jak Mroczna Wieża od IV tomu do końca. Wielu się ze mną nie zgodzi, ale to tylko pokazuje jak wszechstronny jest to pisarz i że każdy może coś dla siebie odnaleźć w jego twórczości.
ja się zgadzam w 101%. "Uciekinier" jest genialny, nawet biorąc pod uwagę, że w 2025r. szczytem techniki jest ważąca 3kg kamera na kasety.
książki Kinga ciężko jest sfilmować, wystarczy zobaczyć na jego osiągnięcia literackie i porównać z adaptacjami. Dobre adaptacje można policzyć na placach jednej dłoni.
Dobry dowcip.
"Zielona Mila" i "Skazani na Shawnshank" to przecież bardzo wierne ekranizacje książek Kinga (zwłaszcza ta druga). I co - złe są?
Wszystkie problemy we wszystkich ekranizacjach dobrych książek (i gier) następują wtedy, gdy scenarzyści ładują swoje brudne paluchy w fabułę i zmieniają ją tak, jak im się podoba. Naprawdę rzadko wychodzi z tego coś sensownego...
a czy tak napisałem? napisałem: "Dobre adaptacje można policzyć na palcach jednej dłoni." tzn, że jest kilka dobrych.
Książki Kinga praktycznie są gotowymi scenariuszami filmowymi, więc nie uważam że ciężko je sfilmować. I też sięz Tobą nie zgodzę że jedna ręka wystarczy ;-)
Książka bardzo dobra, czyta się jednym tchem a film BARDZO luźno nawiązuje do niej.