Kryminalny thriller osadzony w brudnym, codziennym świecie, w którym dobre intencje zderzają się z korupcją, przemocą i przewidywalnymi schematami. Głównym bohaterem jest Parker, społeczny pracownik (Shea Whigham), który próbuje pomóc zagrożonej matce i jej córce, a wplątuje się w sieć przemocy, gdy ojciec wraca z więzienia z zamiarami, które grożą rozsypaniem wszystkiego, co próbowano odbudować. Film ma momenty, w których czuć autentyczne napięcie, szczególnie wtedy, gdy lojalności zostają wystawione na próbę, a moralne kompromisy stają się niewygodną codziennością.
Na plus wypadają kreacje aktorskie: Whigham i Olivia Munn dają postaciom pewną ciężkość i wewnętrzny konflikt, a obecność Franka Grillo czy Bruce’a Derna dodaje filmowi charakteru „starej szkoły” ulicznego dramatu. Estetycznie obraz wykreśla mroczny, nieco przytłaczający klimat miejskiego podziemia, który dobrze współgra z tematem rosnącego poczucia zagrożenia.
Problemem „The Gateway” jest jednak to, że choć wszystko jest na miejscu, bohater z przeszłością, ryzyko, zdrady, gangsterskie napięcia, to całość często gra jak dobrze znana składanka z gatunku. Narracja momentami gubi rytm, a wątki psychologiczne są zbyt skrótowe: film sugeruje ciężar wyborów, ale rzadko daje im przestrzeń, żeby naprawdę zaistniały. Zwroty fabularne są przewidywalne, a próby podniesienia stawki czasem zachodzą na auto-pilot, przez co traci się emocjonalny rezonans. Mimo że ogląda się go bez większego obciążenia, to też nie zostaje w głowie,, solidna, lecz dość bezpieczna i już widziana opowieść o próbie ochrony tego, co ważne, w świecie, który nie sprzyja.