Widać silną inspirację Blade'm i Marixem, do których poziomu (chociaż Blade był, moim zdaniem, bardzo przeciętny) niestety nawet się nie zbliża. Nieumiejętnie budowana atmosfera, beznadziejnie rozpisane postacie, słabe efekty specjalne, marny scenariusz i permanentny brak pomysłów. Jedyny "atut" filmu - Kate, jest tak śliczna, że bez wahania bym się z nią ożenił ale na ekranie wolałbym już jej więcej nie oglądać. Dwie minki ('zamyślona' i 'gniewna') mogą wystarczyć na pożycie małżeńskie ale na szklany ekran to dużo za mało. Jeśli do tego dodać jej filigranową posturę (nie jest w stanie utrzymać filmowego pistoletu prosto), czupurną fryzurkę (bez przerwy zasłaniającą oczy) lateksowe wdzianko, skórzany gorset i wysokie buty na jeszcze wyższych koturnach, wówczas mamy pełen obraz bezszelstnej zabójczyni wilkołaków (sic!).
To tylko przykład bezgranicznej wiary producenta, scenarzysty i reżysera w bydlęcą głupotę odbiorców. Nawet jako film na "odmóżdżenie" (czasem tak trzeba ;)) nie spełnia swojej roli bo jest zwyczajnie nudny. Strzeżcie się i omijajcie z dala.