To smutne, ze publikuje sie recenzje czlowieka, ktory nawet nie obejrzal uwaznie filmu. Jeszcze bardziej smutne, ze takiej recenzji podejmuje sie czlowiek, ktory nie posiada elementarnej wiedzy na temat autora scenariusza. I co mnie najbardziej zasmucilo to, pewna obserwacja a mianowicie, chorobliwa sklonnosc recenzentow do odnoszenia wszystkiego do Matrixa. Wystarczy ze na ekranie pojawia sie skorzane plaszcze i juz staje sie to czerpaniem ze zdroju tworczosci Wachowskich, Sergio Leone sie w grobie przewraca....
Smutny Kanon