PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=95302}

Upadek domu Usherów

La chute de la maison Usher
7,5 1 298
ocen
7,5 10 1 1298
7,4 5
ocen krytyków
Upadek domu Usherów
powrót do forum filmu Upadek domu Usherów

Porażka / SPOILERY /

ocenił(a) film na 3

Proszę mi powiedzieć, czym tutaj się tak zachwycać? To ma być dobra ekranizacja tej wspaniałej historii z „The Fall...”? Ja rozumiem, że to jest luźna interpretacja opowiadania, ale w tym filmie zostało ono zmienione w bezsensowny zlepek kilku ( „The Oval Portrait”, „The Fall of the House of Usher”, „The Premature Burial”, nawet jednooki Pluton, ni z gruszki ni z pietruszki, mi tam przed oczami mignął ), taki poetycki bełkot, przerost formy nad treścią całkowicie wyprany ze wszystkich wartości zawartych w jednym opowiadaniu Edgara. Czy naprawdę trzeba było wprowadzać taki tani zabieg? Idźmy dalej: Roderic i Madeline są małżeństwem? Od kiedy? Przecież to całkowicie zniszczyło ich chorą, emocjonalną więź i atmosferę przeróżnych domysłów ( incest ). Ukłon w stronę reżysera za wyrzucenie tak wspaniałego wątku i dodanie zapchajdziury w postaci wstawki z „The Oval Portrait”, bądź co bądź spacerkiem Allana i wołaniem pieska. Dobrze, że zamglona okolica ratowała w jakimś stopniu atmosferę... Druga sprawa: szaleństwo Rodericka. Przecież nie wiedział, że złożył Madeline do grobu żywą! Dlaczego więc pod koniec filmu niemalże dostał pomieszania zmysłów? Od czego? Gdzie się podziała psychologia tej postaci? Gdzie jej lęki ( poza tą jedną sceną pod koniec filmu ), gdzie ta niezidentyfikowana choroba wisząca w powietrzu, gdzie to fatum ciążące zarówno nad domem jak i nad jego domownikami? Nie ma. Zamiast tego wszystkiego jest przeciąg, przez który biedny, stary Allan nie może czytać. I jeszcze jedno: zakończenie. Koszmar! Wszyscy uciekają z płomieni i żyją długo i szczęśliwie. Jak tak można niszczyć opowiadanie mistrza? Gatunek: dramat. Tak, to był dramat, ale w negatywnym tego słowa znaczeniu. Patrząc obiektywnie na całość, tylko jedna scena zrobiła na mnie wrażenie: złożenie Madeline do grobu i przybijanie wieka do trumny. Poza tym, zwróciłam uwagę na bardzo dobrą muzykę, która tworzyła jakiś specyficzny klimat, tylko co z tego skoro reszta jest bardzo słaba i naciągana? Na koniec można powiedzieć jedno: Poe nie przewraca się w grobie, on tam fikołki robi.

3/10

P.S. Jeśli ktoś tu zajrzy, to niech daruje sobie komentarze w stylu: „nie zrozumiałaś tego filmu”, bo to żaden argument. Zauważyłam, że często ludzie doszukują się głębi tam gdzie jej tak naprawdę nie ma.

ocenił(a) film na 9
klikk12

W tamtych czasach raczej nikt nie brał do rąk opowiadania i nie przelewał go ściśle na papier. Zresztą ciężko wskazać jakąkolwiek ekranizacje twórczości E. A. Poe, która zamykałaby się tylko i wyłącznie na jednym dziele. Poe był symbolistą i tak tez przyjmowano go w filmie, jego twórczość traktowano całościowo, a nie wybiórczo - adaptowano charakterystyczne motywy i dzięki nim budowano klimat. Trochu nie rozumiem - pytasz się gdzie są lęki bohatera i więź łącząca Roderica i Madeline, a zaraz dziwisz się nieuzasadnionym przeczuciom Roderica. Zagadkowa choroba zawarta jest w motywie tworzonego obrazu. Może nie jest ona wyraźnie zaznaczona, ale to film niemy - nie było możliwości tego wszystkiego przekazać w dialogach, reżyser w dużej mierze liczył na współpracę widza w odczytywaniu symboli. Nikt nie zobowiązał go do tego, aby stworzył ścisłą ekranizację dzieła Edgara, więc postanowił się na nim jedynie wzorować. Jeżeli szukasz takich filmów, to będzie to ciężkie zadanie, biorąc pod uwagę, iż pisywał on głównie wiersze tudzież krótkie opowiadania. Inną sprawą jest fakt, że Epstein zawarł w postaci Roderica wiele cech i lęków samego Poe.

Dodatkowo film powstał u schyłku ery kina niemego - było to podsumowanie pracy twórcy, postawił on tutaj głównie na montaż, grę świateł, przenikanie obrazu. Jeżeli twierdzisz, że próba wyjścia z atelier i kręcenie tej pogrzebowej suity na wolnej przestrzeni jest niczym, to zobacz, jak ta kwestia wyglądała w innych ówczesnych obrazach.

Na koniec - ciężko powiedzieć, czy film wyprawny jest z wartości, skoro sam Edgar Allan Poe nie był moralistą i wyjątkowo ich nie lubił. Epstein postawił na poetykę obrazu, tak jak Poe stawiał na poetykę języka.

ocenił(a) film na 3
ExOblivione

Mimo iż oglądałam ten film ponad rok temu, postaram się odpowiedzieć na Twojego posta. Dla przypomnienia, przeczytałam swoje własne wypociny i wnioskuję, że ta sztuka filmowa musiała mnie wówczas mocno zirytować.

"W tamtych czasach raczej nikt nie brał do rąk opowiadania i nie przelewał go ściśle na papier."

A co powiesz o "Nosferatu" oraz "The Man who Laughs"? Są to dość wierne ekranizacje i nie ma tam upchniętych na siłę wątków z kilku książek/opowiadań.

"Zresztą ciężko wskazać jakąkolwiek ekranizacje twórczości E. A. Poe, która zamykałaby się tylko i wyłącznie na jednym dziele. Poe był symbolistą i tak tez przyjmowano go w filmie, jego twórczość traktowano całościowo, a nie wybiórczo - adaptowano charakterystyczne motywy i dzięki nim budowano klimat."

Nie szufladkowałabym Poego wyłącznie jako symbolistę, ponieważ nie jest to jedyny środek artystyczny, którego używał. W "The Fall of the House of Usher" autor ten skupił się głównie na nadaniu miejscu akcji mrocznego, gotyckiego klimatu (na co wskazuje szczegółowo dobierane przez niego słownictwo). Owszem, znajdziemy tam symbolizm, lecz opowiadanie to miało w zamierzeniu budzić grozę poprzez przesycenie przestrzeni artystycznej elementami terroru. Miało to być miejsce niesamowite, niewytłumaczalne, gdzie nic nie jest pewne i wszystko może się wydarzyć. To opowiadanie to atmosfera i budowane przez nią napięcie. Czy film w pełni to wszystko oddaje? Nie, gdyż ogołocono opowiadanie z tego, co najważniejsze i zostawiono sam jego szkielet. Następnie doklejono na ten szkielet treść i elementy pozostałych dzieł Poego, tworząc przerost formy nad treścią. Nie wiem jaki klimat to buduje, ale z pewnością nie ten z "The Fall...”.

"Trochu nie rozumiem - pytasz się gdzie są lęki bohatera i więź łącząca Roderica i Madeline, a zaraz dziwisz się nieuzasadnionym przeczuciom Roderica."

Już tłumaczę. Czytając opowiadanie można wywnioskować, że Roderic wiedział o tym, że składa Madeline do grobu żywą. Pochował ją w letargu, ponieważ oczekiwanie na prawdziwy zgon ukochanej osoby dobijało go psychicznie. Madeline była chora, cierpiała na katalepsję, czyli "umierała" od czasu do czasu. Pogrążyło to Roderica w chorych rozmyślaniach o śmierci do tego stopnia, że postradał zmysły (na tym polegała jego tajemnicza choroba). To właśnie dało początek jego lękom. Wiedział, że złożył siostrę do grobu żywą i bał się jej powrotu.
W filmie ten wątek psychologiczny jest okropnie spłycony. Zapewne Roderic nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że żona wciąż żyła i stąd moje zdziwienie, co wywołało w nim taką trwogę. Sama myśl o tym, że MÓGŁ pochować żonę żywcem? Słabe.

"Zagadkowa choroba zawarta jest w motywie tworzonego obrazu. Może nie jest ona wyraźnie zaznaczona, ale to film niemy - nie było możliwości tego wszystkiego przekazać w dialogach, reżyser w dużej mierze liczył na współpracę widza w odczytywaniu symboli. Nikt nie zobowiązał go do tego, aby stworzył ścisłą ekranizację dzieła Edgara, więc postanowił się na nim jedynie wzorować. Jeżeli szukasz takich filmów, to będzie to ciężkie zadanie, biorąc pod uwagę, iż pisywał on głównie wiersze tudzież krótkie opowiadania. Inną sprawą jest fakt, że Epstein zawarł w postaci Roderica wiele cech i lęków samego Poe."

Zrozumiałam scenę z obrazem i czytałam jej literacki pierwowzór. Mogę powiedzieć tylko tyle, że pasuje ona do atmosfery z "The Fall..." jak pięść do nosa. Łączenie dwóch tak różniących się od siebie opowiadań gryzie się niemiłosiernie i jest pójściem na łatwiznę, biorąc pod uwagę głębię psychologiczną opowiadania.
W czym Roderic jest podobny do Poego, pomijając jego lęk przed przedwczesnym pogrzebem? Bardzo mnie to ciekawi.

"Dodatkowo film powstał u schyłku ery kina niemego - było to podsumowanie pracy twórcy, postawił on tutaj głównie na montaż, grę świateł, przenikanie obrazu. Jeżeli twierdzisz, że próba wyjścia z atelier i kręcenie tej pogrzebowej suity na wolnej przestrzeni jest niczym, to zobacz, jak ta kwestia wyglądała w innych ówczesnych obrazach."

Powiem szczerze, że na stronie technicznej filmu się po prostu nie znam, więc nic na ten temat nie mogę powiedzieć. Nie jestem po szkole filmowej i oceniłam film subiektywnie, ze względu na to jakie wzbudził we mnie emocje. Zauważ, że nie jest to portal dla ludzi wyłącznie po "filmówce" i każdy może oceniać tu filmy według własnego uznania.

"Na koniec - ciężko powiedzieć, czy film wyprawny jest z wartości, skoro sam Edgar Allan Poe nie był moralistą i wyjątkowo ich nie lubił. Epstein postawił na poetykę obrazu, tak jak Poe stawiał na poetykę języka."

Pisząc "wartości" miałam na myśli wartości artystyczne, którymi Poe naszpikował swoje opowiadanie, a nie moralizatorstwo. Poe postawił w tym konkretnym opowiadaniu na coś więcej niż poetykę języka, co wyjaśniłam już powyżej. Epstein poległ na ekranizacji "The Fall..." i mam poważne podstawy, by twierdzić, że w ogóle tego opowiadania nie czytał. Co najwyżej przebrnął przez opracowania kilku dzieł i połączył to wszystko w jedną całość. Rezultat jest tragiczny.

To oczywiście moje zdanie i nie musisz się z nim zgadzać.

Pozdrawiam;>

ocenił(a) film na 9
klikk12

Więc zirytuję Cię jeszcze bardziej i polecę Ci Upadek domu Usherów autorstwa Webbera i Sibley'a Watsona, która jest niczym innym jak tylko technicznym trickiem;) Nie zgadzam się z oceną, jeżeli chodzi o Twoje zdanie to jest ono całkowicie konstruktywne i nie będę Cię przekonywał do mojego. Mi osobiście film bardzo się spodobał właśnie ze względu na tą poetykę obrazu, dopiero w drugiej kolejności traktowałem go jako ekranizację Poego. Myślę, że w tamtym okresie dorównać mógł mu jedynie Wampir Dreyer'a.

A z filmówki nie jestem, tylko zainteresowany ówczesnymi technikami;)

ocenił(a) film na 3
ExOblivione

Wiem, że Cię zaskoczę, ale widziałam ten krótkometrażowy filmik i dałam mu najwyższą notę:-) Głównie przez moją słabość do modernizmu i wszystkich nurtów z nim związanych. Weber i Watson "nie pożałowali" widzowi kubistycznych kształtów na ekranie i nie wprowadzili żadnych zmian do historii z opowiadania (poza klimatem oczywiście). Tak jak wcześniej napisałeś, wiernej ekranizacji opowiadań Poego można szukać ze świecą w ręku, więc nawet takie coś może cieszyć.

Pozdrawiam;>

ocenił(a) film na 9
klikk12

Pozwolę sobie jeszcze przywołać scenę następującą po pogrzebie Madeline.

http://www.youtube.com/watch?v=rjyc74LQNco

Zaczyna się ona mniej więcej w 5 minucie tej części. Proporcje i kompozycja tej sekwencji są mistrzowskie. Widzimy stary zegar z wahadłem (którego bicie u Poego często symbolizowało bicie serca, jakiś rodzący się obłęd), następnie dom ożywa, kotary zaczynają się unosić świadcząc o obecności kogoś jeszcze w pustym domostwie. A następnie wybija północ - zwolniona scena z mechanizmem zegarowym i bijącym gongiem przeplata się z ujęciami Roderica, miarowe uderzenia, matematyczna wręcz dokładność i porządek kolejnych scen przypominają właśnie bicie serca uwięzionej w trumnie kobiety i rodzący się obłęd jej męża. Scena kręcona przy użyciu statycznej kamery zamienia się nagle w bardzo wyrazistą właśnie dzięki montażowi. I właśnie wtedy Roderic powstaje, krzycząc, że Madeline żyje. To przeczucie wiąże się bezpośrednio właśnie z tą sceną i zaznaczoną w niej obecnością jakiejś obcej obecności lub nerwicy bohatera.

Ale rzeczywiście można zarzucić Epsteinowi, iż wykorzystał opowiadanie Poe głownie do zaprezentowania swoich umiejętności technicznych. Możliwe, że dlatego też film ten nie zyskał wówczas dużej popularności, przeszedł wręcz bez echa.

Na zakończenie mogę jeszcze podsunąć cytat Andrzeja Kołodyńskiego o tym filmie, który udało mi się znaleźć: [...] film Epsteina wydaje się nieco spóźniony na tle kina, w którym poetyka niemego obrazu osiągnęła szczyt wyrazistości. Reżyser ze szkoły impresjonistycznej starał się przede wszystkim podsumować swe eksperymenty ze zwolnionym ruchem i strukturą poetyckiego montażu, mniej przywiązując wagę do treści. [...] wszystko to było dziełem wyobraźni plastycznej, zbyt jednak jednostronnej, aby tchnąć w film prawdziwe życie.

Można zatem podsumować, iż ocena tego filmu może różnić się znacząco, w zależności od tego, na co oceniający kładzie główny nacisk.;)

ocenił(a) film na 3
ExOblivione

Dziękuję za wyczerpującą odpowiedź. Nie wiem, czy zauważyłeś, ale właśnie odpowiedziałeś na pierwsze pytanie zadane przeze mnie w tym temacie. Teraz już wiem, co może wzbudzać zachwyt w tym filmie, mimo iż swoje zdanie wciąż podtrzymuję. Być może kiedyś obejrzę film ponownie, skupiając uwagę na elementach, które wymieniłeś.

Pozdrawiam;>

ocenił(a) film na 9
klikk12

Prawidłowo, nie należy tak łatwo zmieniać, zwłaszcza iż nie ma podstaw aby twierdzić, że jest ono błędne;) sam dzięki temu wątkowi doszedłem do wniosków, że może rzeczywiście Epstein dość brutalnie postąpił z prozą E. A. Poe, co jest dość dziwne biorąc pod uwagę precyzję obrazu. Również pozdrawiam i myślę, że spotkamy się jeszcze na jakimś forum dotyczącym adaptacji twórczości Edgara bo widzę, że cormanowskie filmy nie są Ci obce i nie podchodzisz do ich realizacji zbytnio ortodoksyjnie;)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones