Zobaczyłam scenę zabijania owcy i podziękowałam...(czytaj: wyłączyłam film i poszłam w pierony...)
Jezus Maria, przed chwilą zrobiłam to samo - zrezygnowałam.
Dobrze, że mnie uprzedziłaś, bo robię co mogę, by uniknąć takich scen...
To szybko zakończyłaś seans ;)
Przynajmniej nie wystawiłaś 1, dobra wegetarianka.
Jakoś nie wierzę w uzdrawianie wszechświata przez ubijanie zwierząt. Jak dla mnie, to psuje równowagę energetyczną dookoła, a nie naprawia. Doszłam do końca, ale voodoo i innych klątw nadal nie popieram.