PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=643860}

V/H/S

5,7 10 127
ocen
5,7 10 1 10127
5,3 9
ocen krytyków
V H S
powrót do forum filmu V/H/S

Antologia krótkich filmików grozy, z których każdy utrzymany został w jakze popularnej obecnie konwencji "found footage". Osobiście nie przepadam za dziełkami pokroju "REC" czy "Paranormal activity", bo z reguły zwyczajnie przynudzają (choć istnieją chlubne wyjątki, typu "Cannibal Holocaust" czy "Człowiek pogryzł psa", ale to trochę inna bajka). Tutaj jednak ta forma zdaje egzamin całkiem nieźle: udało sie stworzyć sugestywny klimat, który pomaga utzymać widza przed ekranem. Nie pomagają, niestety, same historyjki, które w większości przypadków są bzdurne i zwyczajnie przekombinowane.
Najbardziej do gustu przypadła mi pierwsza nowelka - nie to, żeby była to od razu jakaś rewelacja, ale potrafi wciągnąć i pozwala kilka razy "podskoczyć w fotelu" (na marginesie: wcielająca się w kluczową postać Hannah Fierman bardzo przypomina z wyglądu Rose McGowan). Następujący po niej "Second Honeymoon" kusi atmosferą, jednak, koniec końców, nie oferuje żadnych rewelacji. Szkoda, bo akurat po reżyserze tego segmentu (Ti West), obiecywałem sobie najwięcej.
"Tuesday the 17th" jest z kolei dokładnie takie, jak sugeruje sam tytuł - głupie i pozbawione polotu. Sztubacki żart, który jest pomieszaniem "Blair Witch Project" z motywami zaczerpniętymi ze slasherowej tradycji. Co gorsza, nie ma w tym w zasadzie żadnego sensu.
Zaskakująco prezentuje się za to etiuda autorstwa Joe Swanberga (gra także w noweli Westa) - okazało się, że jeden z czołowych twórców nurtu "mumblecore" bez problemu odnalazł się także w stylistyce kina grozy z elementami sci-fi. Kto wie, może tędy droga, bo jego "sztandarowa twórczość" jawi mi się jako nieco przyciężka.
Na koniec dostajemy jeszcze halloweenową opowiastkę od grupy filmowców podpisującej się jako "Radio Silence". Niestety, oprócz tego, że całkiem udanie wpleciono tu CGI w obraz "udrapowany" na VHS-kę, nie dostajemy w tej historyjce nic, co mogłoby przyciagnąć uwagę. Ot, jakis bełkot o czcicielach zła i banalny finał w stylu "Egzekutora".
Wszystkie segmenty zostały połączone klamrą w postaci opowieści o grupce przygłupów, którzy włamują sie do prywatnego domu, poszukując jakiejś taśmy. Jakiej - tego sami nie wiedzą. Ja też nie za bardzo wiem, co twórca tego "spoiwa" miał na myśli, chyba jedynie to, żeby wysmarować cokolwiek, co pozwoli wspólnie egzystować pozostałym pięciu historiom. Już mogli nie kombinować i po prostu zatrudnić jakiegoś Cryptkeepera.
Podsumowując: "V/H/S" jako antologia jest nierówna, ale to akurat częsty przypadek. Jeśli jednak kręci Was straszenie kamerą z ręki i kompilacje nowelowe, to spokojnie możecie sięgnąć - wielkiego wstydu nie ma.

ocenił(a) film na 6
Caligula

Zgoda, zgoda - było srednio. Ti West nadal ma wczasy i czekamy na jego prawdziwy błysk, który zmiecie konkurencje ; )

ocenił(a) film na 5
Caligula

Pierwszy segment rzeczywiście był całkiem udany...REC zjada jednak ten film na śniadanie;) A twoje porównanie do Egzekutora...Czy chodzi o Film z Arnim? Bo jeśli tak to nie zgodzę się;P

ocenił(a) film na 5
eragonmark

Z Arniem, Arniem. Po prostu finał mi się skojarzył, ale ogólnikowo - sztampa podobna.

ocenił(a) film na 5
Caligula

Nie no, Egzekutor dużo lepszy:D

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones