Andaluzyjskie flamenco i egipska muzyka Soufie - mieszanka kulturowa znakomita. Fabuła stanowi tu tylko dodatek, prześlizgiwałam się po niej, najważniejszy jest w tym obrazie taniec - jako sposób na życie, na wyrażanie emocji - bólu, miłości, przede wszystkim PASJI. Uwielbiam takie właśnie przeżywanie kina. Nieintelektualne, ale i nie naiwne, b. emocjonalne.
Flamenco, jakie znałam wcześniej jest niczym w porównaniu z tym, co zobaczyłam w "Vengo". Niemal industrialnie pokazane umieranie - niesamowite...Cudowny, naprawdę CUDOWNY ostatni motyw ("...stworzona po to, żeby kochać...") i znowu "zagubiona autostrada" jak u Lyncha. Nie chce się wychodzić z kina...