W filmie poruszony jedynie lekce temat aborcji,brak jakiejkolwiek burzy myśli,sporu poglądów-chyba,że chodziło reżyserowi o późniejszą,po lekturze filmu,rozmowę między widzami, lecz ja nie odniosłem tego wrażenia. Film właściwie jest o dobrej kobiecie co łamie prawo by pomóc dziewczętom dokonując aborcji.Reżyser pokazuje właściwie do połowy filmy jaka ona to jest dobra kobieta(istna matka teresa,choć to nie do końca szczęśliwe porównanie,zważywszy wartości chrześcijańskie;)), później pokazuje roztelepaną bohaterkę aż do końca filmu.Żadnej obrony,żadnych argumentów,po prostu Vera się telepie i nic nie mówi-w pewnym momencie wydawało mi się że nawet ona sama nie była do końca przekonana do tego co robiła. A by okonywać aborcji trza ją akceptować moralnie. A tutaj nic. Żadnej manifestacji swoich ideałów. Film wyszedł przez to bardzo realistyczne, w końcu była przerażona wizją więzienia, lecz stał się równie interesujący jak oglądanie ogrodnika koszącego pole golfowe z problemem ekologicznym : czy ja niszcze środowisko? Przyznaje że film jest niezły, lecz by aż rozdawać oskary? Chyba hollywood nie ma co robić. Pokazanie płaczącej kobiety to nie powód do nagród.Myślałem że będzie to film o tematyce sporu moralnego,a tu wyszedł tani chwyt biednej staruszki.Jedynie końcowa scena więzienna dodaje szczypte "problematyki", bowiem rodzi się w głowie pytanie:ile jeszcze kobiet to robi?Czy jest to aż tak potrzebne? Lecz trzeba własnej siły woli by rozwinąć problem aborcji.Polecam bardziej lekture jakiejś dobrej etycznej książki niż czas zmarnowany na filmie. Mocne 5/10.