Czyżby to był "Burton w pigułce"? Nie lubię Burtona, nie lubię surrealizmu, nie lubię czerni i bieli, nie lubię i koniec.
nie surrealizmu tylko ekspresjonizmu. Burton czerpie z ekspresjonizmu niemieckiego kina niemego ;p
To jeżeli nie lubisz filmów Burtona i nie lubisz czerni oraz bieli to wytłumacz mi jedno... po co to oglądałeś?
Ale to irytujące, jak czyta się takie wypowiedzi jak część powyższych... W tym skupia się cała logika portalu takiego jak niniejszy - każdy z nas wyraża swoje zdanie. Dlatego nie rozumiem zarzutów pod tytułem "po co oglądałeś?". Każdy ma kilka nisko ocenionych filmów i nie wiem jaki sens ma czepianie się - że celowo i z wyrachowaniem je ogląda żeby zaniżać im ocenę? Jakby każdy oceniał tylko to, co lubi, wszystkie filmy miałyby średnią między 9 a 10...
Dla mnie ta historyjka nic w sobie nie ma specjalnego, a estetyka animacji mnie zasadniczo brzydzi. Najlepsza w tym wszystkim jest narracja... Niniejszym wyrażam więc swoje zdanie oceną. Good night and good luck All.
Przypomina mi się jak polonistka w podstawówce tłumaczyła nam czym się różni ocena od opinii. Niewiele dzieci zrozumiało. Skoro nie lubisz, nie oceniaj. Dlaczego? Bo przez negatywne nastawienie nie jesteś zdolny do obiektywnych wniosków.
Swoją drogą już jakie to dziecinne powiedzieć "nie lubię" i zamknąć temat. Miałem tak z pomidorówką w wieku lat pięciu.
Te wspomnienia.
Burtona można tylko kochać albo nienawidzić, nie ma nic pomiędzy
ja uwielbiam jego każde "dziecko" a Vincent jest jednym z moich ulubionych
może dla tego że wzbudza moje pewne wspomnienia z dzieciństwa i w jakiejś części się z nim identyfikuję
W 2009 nie lubiłem Burtona, teraz uważam, że tworzy solidne kino. Vincent w moich oczach wciąż jest słaby. Człowiek nie dowie się czego nie lubi póki tego nie obejrzy. Wiele razy spotkałem się z przypadkiem kiedy zmieniałem nastawienie w końcówce filmu. Będę więc oglądał wszystko, nawet to, co założę z góry, że mi się może nie spodobać. Nie ma sensu porównywać zupy do filmu bo aby stwierdzić, że zupa nie smakuje należy wpierw ją spróbować. Później ewentualnie nie jada się jej do końca życia. Jak można powiedzieć, że czegoś się nie lubi, póki się tego nie spróbuje!? Właśnie tak postąpiłem w 2009 mówiąc, że nie lubię Burtona, co było błędem. Po prostu za mało jego filmów obejrzałem. Jednak Vincent to zupa, której spróbowałem i już nigdy jej nie zjem. Jeden lubi wątróbkę, inny hot-dogi - nie mamy więc o czym gadać w tym temacie.