Widziałem jedynie urywek tego filmu kilkanaście lat temu na TVP1 albo TVP2 i przypomniałem sobie o nim totalnie znikąd, ale nie pamiętałem tytułu. Namierzyłem go poprzez jakiś ranking filmów o voodoo i teraz w sumie cieszę się, że wreszcie go zobaczyłem w całości, bo to jeden z lepszych filmów Wesa Cravena. Podszedłem do niego bez żadnych oczekiwań - chciałem typowego straszaka z lat 80 i dostałem co chciałem. Świetna reżyseria.