Ktoś zebrał kupę dzieciaków, wpuścił między krzaki i filmował. Mają miny posępne, jak więźniowie z obozów koncentracyjnych, a to przecież nastoletni chłopcy! Gdzie ta dziecięca radość, werwa, chęć przeżycia przygody? Snują się po planie, nierobiąc nic dla widza ciekawego. Gdzie się podział klimat i napięcie z książki? Gdzie jakakolwiek nić porozumienia widz - film?
Słabo, naprawdę słabo. Chciałam obejrzeć kolejną ekranizację (z 1990), ale się wystraszyłam.