Na widoku loga Hilton po kilkunastu minutach filmu robiło się już nie dobrze. Ja rozumiem, że można delikatnie przemycić do filmu reklamę, ale w tym przypadku to było 109 minut reklamówki Hiltona.
Przesadzasz. Chwil w których logo Hiltona rzuca się w oczy jest niewiele, i fakt faktem - zapamiętałem, że logo jest w filmie, ale co z tego? I jak się to ma do samego filmu, całkiem zresztą dobrego i przyjemnego? No właśnie, nijak...