Nie ma co się doszukiwać oryginalności i ambicji bo nie znajdziecie. Niezobowiązująca opowiastka która nie pozostawia żadnego wrażenia. Tym którzy odebrali to jako super i śmiali się do rozpuku (komedia) bądz przeżywali lub płakali (dramat) gorąco współczuje. Po obejrzeniu nawet nie ma o czym dyskutowaś. Mogłoby go równie dobrze nie być. Mierny!!!!!
Bo to nie jest dramat ani komedia,tylko obyczaj po którym mozna się zastanawiac nad sensem życia...I za to duży plus.
Film porusza też aspekt tak zwanego kryzysu i jego wpływu na działalność różnych przedsiębiorstw in Da Stejts. Scena, w której para "zwalniaczy" wchodzi do pomieszczenia, w którym wszystko wydaje się być demontowane jest bardzo wymowna. To musiał być naprawdę duży problem w Stanach, chodzi o problem zwolnień spowodowanych kryzysem. Za każdym zwolnieniem kryje się historia >jakiejś< jednostki lub nawet grupy osób (rodzina jednostki), jak widać nie każdy zwolniony "dał radę". Ciekawy jest też sam fakt istnienia firm, które zajmują się zwalnianiem pracowników, wcześniej o tym nie słyszałem, jak widać "Pecunia non olet" i na wszystkim można zarobić, a "najlepiej" zarabia się na tragediach (cudzysłów odgrywa kluczową rolę ;-) ). Nieźle została ukazana chęć usprawnienia/zautomatyzowania działania "firmy zwalniającej" wymuszona rosnącym popytem na usługę. Ciekawy jest też profil osób zajmujących się zwolnieniami. Taka praca wymaga na początku dużej odporności, potem już pewnie znieczulenie totalne odgrywa główną rolę. Aspekt pracy " w trasie " powiązany z totalnym wyrzeczeniem się "stabilizacji" i poświęceniem się karierze również jest interesujący.
Film jako film był bardzo lekki w odbiorze, widząc Clooney'a i J.K. Simmons'a chwilami czułem się jakbym oglądał "Burn after reading" Coenów ;-). Faktycznie chwilami przypomina komedię romantyczną jednak jest to chyba faktycznie po prostu film obyczajowy.
Jestem przekonany, że ten film właśnie w Stanach spodoba się publiczności, końcowe wypowiedzi "zwolnionych" są bardzo optymistyczne więc zapewne zostaną odebrane jako światełko w tunelu i może wskaźnik samobójstw spadnie ;-).
PS
Osasuna(autor wątku), zamknij mordę!
Sama piszesz, że nie ma o czym dyskutować więc w jakim celu o tym piszesz? Uprzedzasz innych? Aha.
Moim zdaniem również film nie jest nie wiadomo jak wyjątkowy ale jak widzisz coś można z niego wychwycić. Pisząc "ten, kto film odebrał >tak< jest >taki<" wychodzisz na idiotę.
osasuna - oceniłeś słabiutkie Daybreakers na 9/10, patrzę na pozostałe ocenione przez ciebie filmy i widzę że masz słabość do horrorów i sci-fi...W Chmurach o po prostu film nie dla ciebie...