W kręgu miłości to produkcja nie małostkowa oraz odróżniająca się od dzisiejszych „Hollywoodzkich” ram filmowych. Na pierwszy rzut oka film opowiada o kochającej się parze, która w wyniku jednego tragicznego wypadku gubi cały światopogląd oraz wiarę. Wchodząc głębiej w strukturę filmu możemy zauważyć że opowiada on, tak naprawdę o życiu. Życiu, które opiera się na kruchych momentach i egzystencji w wiecznej niewiedzy. Opowieść przedstawiona przez Van Groningena jest na tyle realistyczna że potrafi dotknąć nas, nie tylko w serce ale też i w dusze.
Może i cała historia nie była by taka dobra, gdyby nie wspaniali odtwórcy głównych ról, czyli Johan Heldenbergh jako Didier Bontinck oraz Veerle Baetens w skórze Elise Vandevelde. Role żywe, dynamiczne i niezwykle plastycznie zagrane dają nam pokaz świetnego widowiska. Podczas oglądania filmu warto zwrócić uwagę na scenę ostatniego koncertu Didiera i Elise. Podczas tej sceny Didier wygłasza z pozoru dialog do publiczności, który tak naprawdę pełni funkcję monologu, w którym pyta o sens życia, a także o istnienie Boga. Podczas tej sceny główni bohaterowie mają na sobie białe ubrania, możemy to interpretować jako próbę ukazania ich niewinności oraz dobroci.
Film w bardzo umiejętny sposób ukazuję nam transformację głównych bohaterów. Didier z mężczyzny silnego i rozsądnego, w człowieka którym targają skrajności. Elise z silnej, buntowniczej osoby, w zamkniętą w sobie, dążącą do autodestrukcji kobiety. Film dopełnia muzyka bluegrass, która świetnie kontrastuje cały obraz. Miesza uczucia smutku z radością co daje niesamowity efekt. Kolejnym plusem owego dzieła jest bardzo dobre umiejscowienie retrospekcji, dzięki którym mamy otwierane kolejne drzwi w tej nietuzinkowej histori.
Można śmiało powiedzieć że podczas oglądania filmu gorycz w nas rośnie, a mniej więcej od połowy, jesteśmy utwierdzeni w przekonaniu że wiemy jak to wszystko się skończy. . Historia, gra aktorska, muzyka oraz serce to wszystko czego potrzebuje dobry film. To wszystko ma The Broken Circle Breakdown, zostawia on ślad na sercu i tylko od nas zależy czy możemy sobie na to pozwolić.