oglądając ten film miałem wrażenie, że to film z 97 roku z seagalem "w morzu ognia". Kozak chce się
osiedlić w spokojnej wioseczce, ale oprychy mu to uniemożliwiają. Jest scena z naprawianiem
schodów, bójka przy pickupie i nieoglądanie się na wybuchy. Też mieliście takie wrażenie?
Też miałam takie wrażenie choć ja osobiście "W morzu ognia" uważam za jeden z najlepszych (obok "Liberatora" i "Nieuchwytnego") film Seagala więc i fabuła "Homefront" jakoś mnie nie raziła. W każdym razie Stallone nie popisał się oryginalnością. Co do samego "Homefront" to był bardzo średni choć dało się zobaczyć.