Jak w temacie, na dzisiejszym widzu raczej ten film nie zrobi już wrażenia, klimat owszem dobry ale ogólny obraz niestety nie wypadł przekonująco, nie raz się uśmiałem.
Co nie znaczy, że film jest zły. Zauważyłem też pewne mrugnięcia okiem do widza np. Sceny gdy jadą do miasteczka Hobbs End oraz sam pobyt w mieścinie przypominają mi wizję Stephena kinga z jego "Dzieci kukurydzy", oczywiście znana z "coś" konwencja na stworki (te macki pod drzwiami w hotelu, oraz głowa lindy wystająca z auta itp.), to samo monstra przywołane przez pisarza nawiązują do mitologi Cthullhu. 7/10 Btw. powinna być dozwolona edycja tematu gdy jeszcze nikt nie odpisał ;p