Jestem zaskoczony ilością sympatyków tego filmu... powołujący się na jakikolwiek klimat, czy Lovecraftowe motywy. Sam Neil zdecydowanie nie wywiązuje się z pokładanych w nim nadziei. Mizernie próbuje swoich sił w ogrywaniu postępującego szaleństwa. Nie jestem zwolennikiem potworów w filmach, a konwencja piekielnych ingerencji jest trywialna. Ostatnio się przeprosiłem z gatunkiem horrorów i oglądam je seriami. Jestem rozczarowany, gdyż w dużej mierze obsadzają je pozycje, które są żenująco słabe. Nie chcę mi się wierzyć, że wyzwalają we wszystkich jakiekolwiek uczucia poza politowaniem.

Carpenter naprawdę zyskał w moich oczach filmem Coś. Niby potwory, ale niepokój generowały chwile gdzie nie było wiadomo było kto jest napastnikiem. I tyle by było na ten temat.

Na sam koniec powiem, że oglądając film odniosłem dosyć silne wrażenie, że reżyser chciał nakręcić coś na kształt filmu Harry Angel. Jestem sympatykiem tego filmu, także moim zdaniem Carpenter nie odrobił lekcji i nawet w ułamku nie oddał tego co przedstawione zostało w "pierwowzorze". Do lektury Harrego gorąco zachęcam podobnie jak do polemiki. Wierzę, że Ci którzy obejrzeli ten film i się podobał nie poczują rozczarowania moim faworytem. Oczywiście opinia jak dupa- każdy ma swoją.
Pozdrawiam