Jeśli za definicję horroru przyjmiemy wizję jak z koszmaru sennego, to "W paszczy szaleństwa" jest wręcz podręcznikowym przykładem horroru. Nieprzeciętna historia, bardzo dobre wykonanie, bardzo dobra gra aktorska i fakt, że film potrafi wystraszyć, czynią go jednym z najlepszych filmów w gatunku. Jednak niestety jest to film, do którego mam trochę zarzutów. Straszenia jest trochę za mało, a mogło być zdecydowanie dużo więcej (niektóre sceny aż się proszą o mocniejszy akcent), poza tym, filmowi czegoś brakuje, czego trudno mi określić. Nie zważając jednak na to, z czystym sumieniem wszystkim mogę film ten polecić.
najwiekrzym minusem tego filmu jest jego dlugosc... mam wrazenie ze gdyby byl dluzszy o jeszcze jakies 20-30 min ... bylby jeszcze leprzy (a jest jednym z moich ulubionych filmow wogule)
No bardzo fajnie. Troche mnie te macki i jakies wykrety na czterech/osmiu/ilustam (?) nogach wybily z rytmu, bo myslalem, ze caly film bedzie seria niepokojacych zdarzen, wlasnie na granicy fikcji i rzeczywistosci, a tu dostajemy krew na zebach jakies kwasne stwory. Na szczescie (dla mnie, inni moga lubic), nie ma tam tego wiele i przez 90% filmu jest schizofrenia, postradane zmysly... Czy aby na pewno ;)?
PS. Jako gazieciasrz przyszly Anakin Skywalker. Kto by pomyslal, ze zobacze prawa reke Imperatora na rowerze ;)...