PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=6419}

W paszczy szaleństwa

In the Mouth of Madness
7,0 17 256
ocen
7,0 10 1 17256
8,0 13
ocen krytyków
W paszczy szaleństwa
powrót do forum filmu W paszczy szaleństwa

Hmmm... Ciężko mi powiedzieć jaki był ten film. Na pewno nie jest to jeden z najlepszych obrazów Carpentera. Pomysł był i to świetny, ale sam film pozostawia trochę do życzenia. Klimat jest niesamowity - nie będę zapewne oryginalny, jeśli napiszę, że przypominało mi to koszmar senny :) Carpenter też spisał się bardzo dobrze i widać jego rękę. Niestety kilka (a nawet wiecej) rzeczy nie zrobiło na mnie dobrego wrażenia. Jak na pomysł o tak dużym potencjale zabrakło chyba jednak trochę budżetu, aby wizja była pełna. Z tego też pewnie po części wynika kilka moich kolejnych zarzutów. Obsada, a co za tym idzie gra aktorka nie jest zbytnio wybitna. Najlepiej wypada chyba Sam Neill, który gra co najwyżej dobrze, a jego rola nie wyróżnia się praktycznie niczym w porównaniu z innymi jego kreacjami. Jurgen Prochnow mógł coś pokazać, ale nie dano mu neistety szansy. Nie to jest jednak najgorsze, bo takie rzeczy mogę wybaczyć... Najgorzej jest jednak z logiką ów obrazu - czasem aż chciałoby się powiedzieć "no bez jaj" - zabrakło uwiarygodnienia tych wydarzeń, w czym pomogłaby zapewne lepsza gra aktorska. Film jest także w wielu momentach dość naiwny, co niestety często można u Carpentera spotkać.
Moje wnioski są po prostu takie: Pomysł i reżyseria są swietne, natomiast scenariusz słaby, a gra aktorska przeciętna. Choć wizja interesująca, wszystko to jest płaskie i nie sprawia wiekszego wrażenia. Może zbyt wiele wymagam, bo to w końcu horror - ale po prostu żal, bo mogło być znacznie bardziej interesująco.
No i jeszcze na koniec kolejny zarzut - muzyka Carpentera. Owszem, czasem jest dobra (a raczej nie przeszkadza), ale czasem wogóle tutaj nie pasuje. Myślę, ze ten facet spokojnie mógłby dać sobie spokój z komponowaniem, bo są osoby (a nawet wiele takich osób) które robią to lepiej.
Nie chcę żeby wyglądało to tak jakbym uważał ten film za nieudany. Tak nie jest. Bawiłem się dobrze, ale szkoda, że jednak tak dobry pomysł zmarnowano. Carpenter to dobry reżyser, lecz niestety nikt nie zrobi dobrego filmu bez scenariusza. Wizja pomysłowa, ale świat wykreowany przez twóców płaski i jednowymiarowy - choć to zwykły horror, nie zaszkodziłoby gdyby nadać temu trochę głębi - w końcu chyba nie jestem pierwszą osobą, której nasunęły się skojarzenia z Matrixem? Tam świat wykreowano znacznie lepiej - miał on swoje podstawy, swoją filozofię. Tutaj jest tylko pretekstem, a szkoda.
Oceniam na 7, choć nie wiem dlaczego (moze dlatego, ze dobrze się przy nim bawiłem?). Obraz ten gdyby nie pomysł i nazwisko Carpentera, okazuje się być przeciętniakiem - nawet dialogi tak przewidywalne i stereotypowe, że ciężko nie skrytykować.

Albertino

"zbytnio wybitna"
Eh, sam łapie się na takich tesktach. Wybaczcie - pisane w pośpiechu.
Podsumowując ostatecznie, aby nie było wątpliwości: Mógł wyjść obraz wspaniały, niepokojący, mrożący krew w żyła, nawet mający swoją hmmm... mitologię... A powstał dobry horror (choć strachu nie było wiele) ze swietnym klimatem i ciekawym zakończeniem.
W sumie polecam, ale nie zgadzam się z niektórymi opiniami, że jest to taki świetny film. Sam Carpenter ma na koncie lepsze produkcje :-)

ocenił(a) film na 9
Albertino

moim zdaniem muzyka Carpentera jest ŚWIETNA i idealnie wpasowuje się w klimat jego filmów, "W paszczy szaleństwa" oglądałam dawno, więc nie pamiętam dialogów, żeby się kłócić co do ich poziomu;)
natomiast pamiętam wrażenie jakie wywarła na mnie atmosfera filmu (co moim zdaniem w horrorze jest najważniejsze, nawet jeśli są jakieś niedociągnięcia w scenariuszu);
nie miałam żadnych skojarzeń z Matrixem, bo dużo w ostatnich latach powstało filmów z motywem "nieprawdziwej rzeczywistości" ;), moje skojarzenia były raczej bardziej w stronę Lovecraftowskich opowiadań, takich jak "The Shadow Over Insmouth" co jak sie okazało później było zamierzonym zabiegiem samego Carpentera i nie tylko ja odniosłam wrażenie związku z mistrzem grozy pisanej:), do tej pory nie wiem jak tego dokonał, ponieważ wszelkie ekranizacje prozy Lovecrafta jakie oglądałam, mimo iż w tytule filmu powoływano się na jego nazwisko, nawet w połowie nie oddały tak klimatu Howarda Philipsa jak film Carpentera...
podsumowując ;] nie jestem obiektywna, bo zarówno Carpenter jak i Lovecraft są dla mnie mistrzami w swoich dziedzinach, ale tak naprawdę nikt nie jest chyba obiektywny oceniając film, bo ocena opiera się na czyichś odczuciach w trakcie oglądania:] dla mnie ten film jest jednym z najlepszych (jak nie najlepszym) horrorem jaki widziałam i aż szkoda, że nie zdobył większego, należnego mu rozgłosu jak np "The Thing"

ocenił(a) film na 9
Albertino

Muzyka Carpentera bardzo mi sie podoba. Może nie sa to jakies wyrafinowane kompozycje ale brzmia dobrze.

ocenił(a) film na 7
Albertino

Świetny klimat, dobry pomysł jednak nie do końca wykorzystany. Jeśli chodzi o grę aktorów to moim zdaniem Sam zagrał bardzo dobrze jednak jego kompanka wręcz tragicznie...
Jeśli chodzi o resztę to w pełni sie zgadzam z Albertino, również film oceniłem na 7 - film dobry jednak bez jakiś zachwytów...

ocenił(a) film na 8
Albertino

Szczerze powiedziawszy Twoje skojarzenia z "Matrix" mnie zaskoczyły. :)

Zupełnie inne jest zastosowanie fikcyjnej rzeczywistości w obu filmach. W "W paszczy szaleństwa" ma ono na celu ukazanie przenikania się świata rzeczywistego z literacką fikcją, która pomimo swej sztuczności oddziałuje na nasze otoczenie. W "Matrix" rozdzielenie obu światów ma na celu ukazanie systemu jako dobrego manipulatora, który karmiąc pięknymi obrazkami odwraca uwagę od prawdy. Poza tym światy w "Matrix" są dość wyraźnie rozgraniczone, podczas gdy "W Paszczy szaleństwa" obie rzeczywistości się przenikają, stanowią niemal jedną całość, tak jak w "Serial Experiments: Lain".

Zgadzam się jednak, że można było oczekiwać więcej. Scenę końcową, macki jak najbardziej na plus zaliczam, ale ta osada, most w ciemności i rowerek trochę mi nie pasowały. Mam nadzieję, że ktoś w najbliższym czasie sięgnie po ten temat i nakręci coś jeszcze lepszego niż film Carpentera.

Co do muzyki, to faktycznie kwestia gustu. Osobiście wolę muzykę na gitarki, coś co pasuje do obrazu, niż takie staranie wykonane, dopieszczone motywy muzyczne, które często nikną zarówno w filmie, jak i w pamięci widzów.

Film wart obejrzenia, czyli u mnie jest na 8.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones