które dotyczy wojsk z XX wieku cofające się w czasie do XVI wieku, gdzie ludzie toczą ze sobą wojny samurajskie. Efekty specjalne trochę dzisiaj śmieszą, ale w tamtych czasach każdy Japończyk robił zapewne duże oczy. Dużo golizny (praktycznie tyle samo, co w naszej rodzimej "Seksmisji"), ale została ukazana w taki sposób, że trudno oskarżać reżysera o pornograficzne zapędy. Jestem pod wrażeniem tego, że mój tata i sąsiad polecili taką głupią, rozrywkową, japońską superprodukcję. I bardzo dobrze - bo nic w tym złego, jak raz na jakiś czas się takie coś obejrzy. Bardzo lubię science-fiction, także i obejrzenie "W pułapce czasu" dało mi wbrew pozorom sporo radochy. 7+/10