Nie dlatego, żeby to był zły film. Broń Boże. Po prostu konkurencja była daleko lepsza:
"ABSOLWENT" Mike'a Nicholsa ,
"BONNIE i CLYDE" Arthura Penna ,
"NIEUGIĘTY LUKE" Stuarta Rosenberga ,
To w ogóle był dobry rok:
"Z DALA OD ZGIEŁKU" Johna Schlesingera ,
"DWOJE NA DRODZE" Stanleya Donena ,
"DOCZEKAĆ ZMROKU" Terrence'a Younga ,
"PARSZYWA DWUNASTKA" Roberta Aldricha ,
"ZGADNIJ, KTO PRZYJDZIE NA OBIAD?" Stanleya Kramera ,
"Z ZIMNĄ KRWIĄ" Richarda Brooksa...
Wiadomo, nie dla każdego starczy nagród a i czas walki z segregacją rasową sprawiał, że wybór tego filmu nie powinien zaskakiwać.
A jednak zaskakuje.
Konkurencja (zwłaszcza "ABSOLWENT" i "BONNIE i CLYDE") była absolutnie rewolucyjna i wywróciła kino do góry nogami.
Dobrze, że reżyser tego pierwszego, MIKE NICHOLS otrzymał Oscara za reżyserię.
Ale statuetki w kategoriach pozostałych też budzą zdziwienie.
ROD STEIGER?
Aktor jest tu świetny, ale gdzie mu do PAULA NEWMANA z "Nieugiętego Luke'a"!
Oscar za MONTAŻ dla HALA ASHBY?
Przecież ten film jest zmontowany w sposób do bólu staroświecki, tradycyjny, poprawny.
Tymczasem "ABSOLWENT" wg SAMA O'STEENA to wydarzenie bez precedensu. Podobnież "BONNIE i CLYDE" w wykonaniu Dede Allen - wystarczy przypomnieć sobie balet przemocy i scenę egzekucji głównych bohaterów, by docenić wyczyn tej pani.
No, nic:-)