Chyba ze 100 razy powtarzano, że W. była Amerykanką i rozwódką na punkcie której król oszalał; znudzona, nieszczęśliwa, bezpłodna mężatka; romans z 'Latynosem' w szkockiej spódnicy (???). Aktorstwo podobało mi się, ale film trącił Madonnizmem.