PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=563978}
6,9 7 553
oceny
6,9 10 1 7553
W.E. Królewski romans
powrót do forum filmu W.E. Królewski romans

Przed obejrzeniem "Królewskiego romansu" warto poczytać co nieco o tym trochę już
zapomnianym, przedwojennym skandalu z królem Edwardem VIII i panią Wallis Simpson w
rolach głównych. Król poświęcający koronę, popularność i majątek dla nie pierwszej urody i
młodości wybranki to duża gratka dla dziennikarzy, pisarzy i filmowców. Także tych
współczesnych. Ostatnio postać pani Simpson pojawiła się np. w filmie "Jak zostać królem",
gdzie została przedstawiona "tradycyjnie" – jako ambitna manipulantka, hetera, trzymająca
zniewieściałego króla pod pantoflem. W "Królewskim romansie" Madonna pokusiła się o
bardziej oryginalne sportretowanie "tej kobiety" (jak nazywała Wallis Simpson królowa
Elżbieta): bez cynizmu i chorobliwej ambicji, za to ukazując jej spontaniczność i energię, tak
odróżniające ją od sztywnej, zniewolonej przez konwenanse rodziny królewskiej.

Pomysł Madonny na film był jednak dużo ambitniejszy niż tylko odczytanie na nowo skandalu
sprzed lat. Główny wątek rozgrywa się ponad pół wieku później, w Nowym Jorku, gdzie
zafascynowana królewskim romansem żona zamożnego lekarza odwiedza dom aukcyjny, w
którym licytowane są pamiątki po Edwardzie i Wallis. Taką historię można opowiedzieć na
mnóstwo sposobów, np. z dużą ilością patosu i sepii. Na szczęście Madonna wybrała dość
drapieżny realizm, Równie udany okazał się wybór aktorki do głównej roli. Piękna Australijka,
Abbie Cornish, po raz kolejny udowadnia, że potrafi zagrać nie tylko rutynowe role ślicznotek.
Stać ją również na prawdziwy aktorski popis, o czym wiadomo co najmniej od filmu "Candy" z
2006 roku. W "Królewskim romansie" nie ma popisu, jest za to spokój i sugestywność w
kreowaniu niebanalnej postaci, przypominającej Julianne Moore ze znakomitych "Godzin".

Oprócz Abbie Cornish bardzo dobrze zaprezentowała się Andrea Risenborough. Do tej pory
kojarzyłem ją głównie z filmem "Kryptonim: Shadow Dancer", gdzie prowadziła niebezpieczną
grę z rozpracowującym IRA Clivem Owenem. Jako Wallis Simpson Andrea naprawdę
przekonuje: niezbyt atrakcyjna fizycznie, rekompensuje to silną, ciekawą osobowością, a także
wdziękiem i klasą. Chciałoby się rzecz - dobrze, że rola jej na to pozwoliła. Bo już pojawiająca
się na drugim planie Natalie Dormer (jako późniejsza królowa Elżbieta) jest zupełnie
bezbarwna – a przecież widzowie "The Tudors" dobrze wiedzą, na co ją stać.

Gdybym nie wiedział, kto jest reżyserem "W.E." obstawiałbym jakiegoś wytrawnego stylistę w
rodzaju Anga Lee czy Stephena Frearsa. Poszczególne kadry, ujęcia, ich klimat, tworzą - wraz z
towarzyszącą muzyką - harmonijną, wyrafinowaną całość. Nie dziwię się porównaniom z
"Samotnym mężczyzną" Toma Forda. Filmem niemal perfekcyjnym – a przecież także będącym
dziełem reżysera – hobbysty. Madonna zasługuje na uznanie tym bardziej, że nie ułatwiła sobie
zadania konstrukcją filmu, z jego przeplatającymi się planami czasowymi. Liczne retrospekcje
nie tylko nie utrudniają odbioru "Królewskiego romansu", ale wręcz przeciwnie – w dużym
stopniu stanowią o jego atrakcyjności i oryginalności. Jeśli ktoś nie miał okazji przekonać się o
tym osobiście – warto zrobić to jak najszybciej.

Zapraszam do odwiedzenia mego bloga: http://nowerekomendacje.blogspot.com/

ocenił(a) film na 6
silentviper

Recenzja niestety słabo trafiona, troszkę obawiam się o Twojego bloga, na razie odpuszczę zaglądanie tam.

Od razu widać, że jest problem reżyserski - mianowicie kopia doskonałych "Godzin" - "The Hours". Przejścia dzięki przedmiotom z okresu do okresu nie są rzadkością w kinie, ale te tutaj + muzyka podobnie prowadzona jak zrobił to wcześniej Philip Glass przywodzi automatycznie na myśl początkową scenę z kwiatami wędrującymi w 3 epokach po ekranie. Mimo, że nie jest to niezwykła scena, to ona wprowadza w "Godzinach" ten niezwykły klimat.

Wallis została przedstawiona nie tak jak uczy historia - jest zbyt nieporadna i niepozorna. Wallis zainteresowała Edwarda sposobem bycia, charakterem, a tego w filmie jest zaledwie namiastka.

Niestety bardzo zawiodła Abbie, która pokazała, na co ją stać (np. Candy). Zawsze piękna i subtelna, nie udźwignęła roli - była powierzchowna, ślamazarna, nie umiała pokazać, że życie W.E. bardo ją interesuje - ot przechodziła się po wystawie i oglądała przedmioty.

Zastanawia mnie również to, skąd wzięłaś porównanie do Samotnego Mężczyzny? Przez ponad 30 minut przeglądałem internet w poszukiwania takiego porównania - na daremno.

Rozumiem, że być może jesteś fanem Madonny stąd te pochwały, fakt, to duży skok w jej dotychczasowych dokonaniach w kinie (raczej mizernych) ale to nie jest arcydzieło. Po prostu film bez szału, bez fajerwerków, ot taka opowieść. Ja bardzo czekałem na wydanie BR tego filmu i nie dostałem tego, co obiecuje zwiastun - jakby nie było wzorowany również na Godzinach.

Mocne 6/10.

Unibet_78

Pół godziny poszukiwań i nie znalazłeś porównania do Forda? Słaby z ciebie researcher - porównanie jest na tym forum, prawie po sąsiedzku z moim wpisem (do znalezienia w kilka sekund, btw) http://www.filmweb.pl/film/W.E.+Kr%C3%B3lewski+romans-2011-563978/discussion/Mad onna+chyba+pozazdro%C5%9Bci%C5%82a+Fordowi...,2291890
A o bloga się nie martw, radzi sobie nie najgorzej.

ocenił(a) film na 6
silentviper

Jeśli prowadzisz profesjonalnego bloga i piszesz o porównaniach to zakładam, że są to porównania np krytyków, prasy itp a nie kogoś z filmweb.

Unibet_78

Prowadzę jak najbardziej nieprofesjonalnego bloga i jestem skromnym użytkownikiem filmwebu. Opinie innych użytkowników (choć nie wszytkich, rzecz jasna) są dla mnie rónie ważne co zawodowców.

ocenił(a) film na 8
silentviper

Madonna mnie pozytywnie tym filmem zaskoczyła - jest dopracowany co do szczegółu, wręcz wychuchany. Klejnocik. Przepiękne zdjęcia (też mi się narzucił "Samotny mężczyzna), cudna muzyka. Casting też świetny, poza Natalie Dormer, która nawet w paskudnych, pastelowo-kwietnych sukniach była zbyt drapieżna jak na babciowatą i mało pociągającą królową Elżbietę. Tylko wredność dobrze oddała ;) Stylizacja i kostiumy do roli Wallis zasługują na osobną wystawę.

Żeby tak nie cukrować to film jednak dość powierzchowny, nie wychodzi poza biograficzną sztampę pt. wybielmy dość dwuznacznie ocenianą przez historię postać. Rozumiem, że hejt na Wallis Simpson w swoim czasie mógł być rozdmuchany i nie była aż tak diaboliczną postacią, ale jakoś ciężko mi przełknąć ten pomnik z cukru, jaki wystawiła jej Madonna. Może to rzeczywiście była aż taka historyczna, bajeczna, idylliczna miłość, która przełamuje wszelkie bariery; a może prawda jest gdzieś po środku i Wallis królewskiego bawidamka uwiodła, rozkochała i wywołała tym samym lawinę o niespodziewanej dla nikogo trajektorii. Nie wiem, ale gładki, perfekcyjny romans niezbyt mi pasuje jako "historia na faktach".

Troszkę tą sztampę fabularną krystalicznie czystej Wallis Simpson przełamuje szatkowanie historii WE ze współczesną Wally Winthrop - sympatyczne zagranie, dodaje filmowi lekkości i fajnej, romansowej pikanterii (Oscar Isaac idealnie nadaje się do ról nieco oldskulowych amantów). Abbie Cornish jest nieco drewniana, choć może jej bohaterka miała być taką rozmaśloną mimozą, przepychaną z kąta w kąt.
Ogólnie film zostawia po sobie dobre wrażenie. Jest długi, ale nie nudny czy ZBYT długi. Można pokontemplować piękną muzykę, zdjęcia, scenografię i stylizacje. "W.E." zdecydowanie jest kinem kobiecym, do oglądania emocjonalnego, rozkoszowania się barokowym przepychem obrazu i dźwięku. Jeśli nie rozkminiać zbyt mocno mielizn fabularnych i sztampy to jest to całkiem miłe cacko.

ocenił(a) film na 10
pris

Odnośnie autentyczności wydarzeń... wydaje mi się, że nikomu nie uda się przedstawić Księżny Windsoru taką jaką była. Przez ten film zainteresowałam się jej postacią i British Royal Family. Istnieją (chyba) tylko 2 publikacje przetłumaczony na język polski poświęcone pani Simpson - a już one są ze sobą momentami sprzeczne. Teraz jestem podczas lektury anglojęzycznej książki "Behind closed doors" i też widzę zupełnie inne stanowisko autora - który wydaje się być faktycznie w temacie.
Wiedza na temat Wallis Simpson zawsze będzie wybiórcza, taka jak dla każdego jest wygodna z różnych powodów.
Jedno jest pewne: Madonna widzi tą historię jako romantyczną, a pani Simpson jest dla niej postacią czystą jak łza. Tak jej wygodnie i tak to przedstawiła.

ocenił(a) film na 8
Ziutencja

Racja, to jest Madonny prawo jako twórczyni filmu pokazać Wallis tak jak chciała - "W.E." to naprawdę miłe kino i bardzo lubię takie "ku pokrzepieniu" romansidełko wciągnąć raz na jakiś czas. Szczególnie gdy jest opakowane w tak luksusową formę.

ocenił(a) film na 10
pris

Ja natomiast nigdy nie szalałam i dalej nie szaleję za takimi romansikami - są oczywiście wyjątki.
Ale po tym filmie chciałabym jeszcze.... jeszcze... i jeszcze :)

ocenił(a) film na 4
silentviper

Kilka faktów: Historia w tym filmie kłamie Wallis Simpson jawnie popierała nazistów, a sam film przy budżecie 20 milionów dolarów na świecie zarobił 800tyś i z tego co kojarzę Madonna nie nakręciła po tym żadnego filmu. i wolę tą recenzje: https://www.youtube.com/watch?v=OaGDjVxcpa8 :)