Ostatnimi czasy, bardzo dużo powstaje filmów, próbujących przekonać widzów, że Niemcy to w istocie ofiary wojny, lub też bohaterscy żołnierze, co prawda walczący po stronie nazistów, ale tak naprawdę nienawidzący hitlera. "Biała Róża", "Upadek", a teraz to "dzieło". Założe się, że ten film wykreuje Stauffenberga na bohatera. I nikt nie będzie pamiętał, że był to osobnik, który niewiele różnił sie od przeciętnego Niemca, który brał udział w kampanii wrześniowej, który nienawidził Żydów i Polaków. Wszystkich zainteresowanych odsyłam do Wikipedii. Z drugiej strony powstaje sporo filmów ukazujących Polaków w czasie wojny jako najgorsze męty vide "Enigma", "Lista Schindlera", "Powstanie", czy nawet pamiętna dygresja w "Kompanii Bracii". Zastanawiam się, czemu to ma służyć? Mam takie wrażenie, jakby komuś bardzo zależało na tym, żeby przekłamać historię. Mam nadzieję, że ktoś wreszcie zdecydowanie na to zareaguje.
A ile znasz filmów ostanich lat ukazujących bohaterskich Polaków w czasie wojny? Policzmy... żadnego? Nasi producenci, reżyserzy itd. wolą kiczowate komedie romatyczne.
Historia ma to do siebie, że trzeba jej zaufać. Wymaga także obiektywizmu. Hitler był wizjonerem on chciał stworzyć coś na wzór religii, wiedział jak ma wyglądać jego świat. Fakt był zbrodniarzem, zabijał ludzi w okrutny sposób, ale wyprawy krzyżowe były też krwawe i ludzie zabijali się tam w nie lepszy sposób. Od zawsze ludzie się mordują. Słyszałeś kiedyś o Nowej Szwabii? O Andromedzie? Czytałeś coś Witkowskiego?Poczytaj, bo jest ciekawe:) Wracając do tematu, znasz jakiś rekonstruktorów którzy rekonstruują jako żołnierze SS? Znasz ludzi którzy chowają tych, że członków SS? Myślisz, że Oni nie wiedzą co robią? Że oczyszczają Niemcy? Nie, Oni po prostu rozumieją. Wiedzą, że telewizja kłamie, są dumni z tego, że są Polakami, ale znają historie lepiej niż nie jeden telewizyjny "znawca". Takie filmy też są potrzebne. Tyle, że trzeba do nich podchodzić z dystansem i odpowiednią wiedzą. Mało kto wie, że Adolfowi po tym zamachu "latała" lewa ręka i dlatego trzymał ją później za plecami. Poza tym Nasza polityka jest źle prowadzona:/ Ten sztuczny wstręt do Rosjii:/ Nikt nie może pochodzić się z tym, że mieszkamy na wschodzie Europy. Cały zachód pluje nam w twarz, ale co tam musimy sztamę z USA trzymać i lizać wszystkim dupę:/ Mam nadzieję, że kiedyś polityka się oczyści i do władzy dojdzie ktoś z mózgiem...
A choćby Doktor Schenk grany przez Christiana Berkela. Kolejny dobry nazista. Społecznik o gołębim sercu. Do zestawu filmów, które wybielają naród niemiecki, robiąc z niego "ofiary" hitlera, dorzucam jeszcze filmy "Napola - Elite für den Führer", "Amen" i "Drezno". Jak tak dalej pójdzie za 50 lat będą uczyć w szkołach, że to Niemcy byli także kolejną ofiarą wojny i o "polskich obozach śmierci". Niemcy produkują masowo filmy, które ukazują ich w świetle prześladowanych antyhitlerowców, lub w najlepszym przypadku jako zagubionych ludzi, ogłupionych przez propagandę. Pamiętam z lektur, że przed II Wojną Swiatową i w jej trakcie, z rąk naszych zachodnich sąsiadów także wychodziło wiele filmów, które miały za zadanie usprawiedliwić wojnę i pokazać, że to tylko interwencja, żeby na przyład uratować biednych niemieckich chłopów na Śląsku napadanych przez polskie nacjonalistyczne bojówki. Polecam choćby "Drogę do Tylży" Veita Harlana z 39 roku, czy "Feinde" Viktora Touranskyego z 1940 roku. Takich filmów jest bardzo, bardzo dużo. Do niektórych z nich angażowano polskich aktorów - zdrajców. Najbardziej znanym z nich był Igo Sym, który za kolaborację został zastrzelony przez Armię Krajową. I Bogu dzięki. Zainteresowanych tym tematem odsyłam do 35 numery tygodnika "Wprost" z 2 września bieżącego roku. Jest tam bardzo interesujący artykuł na ten temat. Odbiegłem trochę od tematu, ale zastanawiam się jakie skutki może wywołać taki nawał współczesnej filmowej propagandy tworzonej przez Niemcy. Przecież znamy to już z historii... Pozdrawiam.
Hehe...Co za szalone porównania! Filmy z lat 40 i te obecne. Podaj no majorze Slotwina jakikolwiek niemiecki film z okresu powojennego ukazujący "Polskie, zbrodnicze bojówki". A czego oczekiwałeś od filmów z z lat 39/40? Słyszałeś o czymś takim jak film propagandowy? Wtedy tylko takie kręcono.
Co do tematu - a kogo niby obchodzi fakt, że Stauffenberg nienawidził Polaków? Raczej nikogo. Z tego powodu tylko my, Polacy nie mamy i mieć nie będziemy dobrej opinii o nim. Jednak nie powinniśmy sie dziwić, że dla reszty świata jest symbolem oporu wobec Hitlera, a dla Niemców bohaterem narodowym. W końcu potrafił zaryzykować wszystko dla dobra swojego narodu. I nie ma tu znaczenia, że przez kilka lat on też z dumą podbijał inne narody. Ważne jest, że gdy klęska stała sie nieuchronna odważył sie zrobić jedyną rzecz mogącą ocalić Niemcy od kompletnej klęski.
Pozdrawiam.
Szanowny kolego von Rozik dobrze wiesz, że nie mogę Ci podać tytułu takiego współczesnego filmu, bo taki film nie istnieje. Przynajmniej póki co. Przyczyna tego jest prosta, mianowicie współcześni nIEMCY nie są tak głupi, żeby taki obraz nakręcić. Przed wojną była inna widownia i obecnie też jest inna. Dziś nikt by w taki film nie uwierzył. Poza tym cele propagandzistów różnią się nieco. Dobrze pamiętamy te przedwojenne. O tych dzisiejszych pisałem już trochę. Głównym celem jest wybielenie nIEMCÓW, "wykręcenie" ich od odpowiedzialności za II Wojnę Światową, zrzucenie tej odpowiedzialności na hitlera i garstkę jego SSmanów, zrobienie z narodu niemieckiego kolejnej ofiary wojny, wreszcie ukazanie nIEMCÓW jako sprawiedliwych bojowników o wolność i demokracje.
Co do Twojego pytania - "kogo obchodzi, że Stauffenberg nienawidził Polaków?", odpowiedź - mnie obchodzi. I powinno wszystkich obchodzić. I w tym filmie powinno być to dobitnie pokazane, że był to zadeklarowany i okrutny faszysta, który zmienił zdanie, gdy klęska hitleryzmu stała się nieunikniona. Czy będzie? Wątpie. I mam ciągle nadzieję, że zostanie to potępione.
Jeśli chodzi o kino niemieckie traktujące o II Wojnie Światowej, to uważam, że nie powinno ono w ogóle powstawać. Niestety nIEMCY już kilkukrotnie udowodnili, że nie potrafia nakręcić filmu obiektywnie prawdziwego na ten temat. Niech nakręcą film o tym jak wyglądało przesłuchanie na gESTAPO, najlepiej na przykładzie młodych Polek, które podejrzewano o współpracę z ruchem oporu, o wlewaniu do gardła ługu, zrywaniu paznokci, przekładaniu pręta pod kolanami i wieszaniu tak nago na 2 krzesłach, a następnie szczuciu psem, wkładaniu igieł pod paznokcie, przypalaniu papierosem, bicie klamrą od pasa.. Albo o wspaniałych nIEMIECKICH synach zapędzjących we wrześniu 39 roku całe polskie wioski do rowów i wysadzaniu ich granatem, albo o zabijaniu niemowląt poprzez chwytanie za nóżki i uderzanie o ścianę.. Mógłbym tak długo wymieniać. Niech o tym nIEMCY nakręcą filmy, a nie o swoim rzekomym bohaterstwie w zwalczniu nazizmu. Niech nakręcą i pokazuja w każdym niemieckim kinie. A gdy zrobią 1000 takich filmów, to wtedy mogą jeden nakęcić o takiej Sophie Scholl, gdyż to będzie odpowiadało prawdziwemu obrazowi nIEMIECKIEGO społeczeństwa, jego przychylności i uwielbienia dla hitlera, a co za tym idzie odpowiedzialności za II Wojne Światową, wszystkie nIEMIECKIE zbrodnie i okrucieństwa. To by odzwierciedlilo realne proporcje siły miłosci dla swojego wodza i jego polityki u naszego zachodniego sąsiada. Chciaż myślę, że skala 1000 do 1 i tak jest przesadą, bo tak naprawdę nie sądzę, iż na 1000 nIEMCÓW kochających adolfa i popierających go w 100%, znalazł by sie choć jeden, który by w niego wątpił.
Pozdrawiam.
Oj, kolego Slotwina. Widze, że żyjesz w świecie iluzji. Pytanie tylko po co Niemcy mieliby robić taki film? Nikt nie lubi chwalić sie swoimi zbrodniami. Poza tym taki opisany przez Ciebie przykład miałby jakąś kosmiczną kategorie wiekową albo w ogóle by go zabronili :-)
Oczywiście zgodze się z tym, że niemieckie filmy wojenne nie są obiektywne. Jeśli ktoś jest nazistą to tylko z SS, Gestapo, ewentualnie jakiś oficer Wehrmachtu. Natomiast przeciętni żołnierze na ogół przedstawiani są jako honorowi rycerze, nie przepadający za Adolfem i nazistami. Przyznam, że brakuje mi takiego "prawdziwego" filmu o Wehrmachcie. Ukazującego niemieckie siły zbrojne przekrojowo - od bohaterstwa w stylu 6 Armii von Paulusa, załogi Bismarcka czy spadochroniarzy z Krety, po zbrodnie na cywilach i żołnierzach alianckich. Najlepszy byłby jakiś miniserial...ale to raczej tylko pobożne życzenie.
PS: z tymi Niemcami to jeszcze nie jest najgorzej. Obejrzyj sobie japoński film "Yamato" - niemieckie wybielanie to przy tym mały pikuś.
Poza tym ja tam lubie niemieckie filmy wojenne. Przynajmniej nie ma w nich kiczowatego patriotyzmu w stylu amerykańskim. Nie mogą sobie przecież pozwolić na pokazanie łopoczących dumnie flag, jak chociażby w Szeregowcu Ryanie. Dlatego często uderzają w skrajny pesymizm np. "Stalingrad" czy "Das Boot".
Ale jak kto woli.
Pozdrawiam.
Zgodze się. Przes ostatnich kilka lat niewiele produkcji ukazywało czym naprawde była ta wojna i za co na niej gineli przedstawiciele wszystkich narodowości europy (!), a nie tylko Anglicy, Francuzi i "ci biedni ogarnięci euforią poszerzenia "przestrzeni życiowej"" Niemcy. Ba powstał nawet film opisujący "odwagę" i "okropne warunki "walki"" Włochów (!). A o tych co walczyli "ZA WOLNOŚĆ WASZĄ I NASZĄ" to już "alianci" zapomnieli. Ale wracając do tematu faktem jest, że istniała opozycja wobec Adolfa i trzeba o niej mówić jednak niech świat nie zapomina, że jednostki nie tworzą narodu. Zanim ktoś posądzi mnie o ksenofobie: sam jestem półkrwi niemcem i pare lat mieszkałem w kraju na zachodzie i doznałem tam wiele życzliwości, jednak nie zapomniałem, że w SS i Wehmachcie walczyło kilkanaście milionów ludzi z całej europy (!) i jak jeden mąż zabijało Polaków, Francuzów, Anglików, Rosjan, Czechów, Węgrów... itd. o czym zdaje się obecny świat troche zapomina... I to jest największa tragedia...
ps. A co do "naszych" i filmach o nich to już tylko świadczy o kondycji polskiej kinomatografi, że nie umiemy przypomnieć światu naszego wkładu w jego wolność