są tak samo wiarygodni jak kosmici mówiący po czesku. A co do meritum to cholera wie jak by się potoczyły losy świata po zabiciu Hitlera. Czy wojna by się zakończyła? Inna sprawa, to że alianci też planowali zamach na Hitlera w jego kwaterze w Berghofie, ale głównym pytanie było "co się stanie po śmierci Hitlera?". WIdocznie uznali, że pojeba zastąpi jeszcze większy pojeb. Co do Staufenberga to mam mieszane uczucia. Nie wiem na ile prawdą jest to co mowią książki. Być moze facet chcial zakonczyć wojnę, a być może chciał ją wygrać zastępująć psychola, która popełniał kardynalne błędy taktyczne. Niezależnie od rozwiązania zachodnia POlska byłaby pewnie dalej niemiecka (zresztą przez większość czasu była). Może nawet szkoda, przynajmniej panowałby jakiś porządek, a nie to gówno polityczne, wsióry z Wiejskiej.
Staufenberg to akurat w całej operacji był pionkiem. Co do "Nazistów mówiących po angielsku" to powiem, iż nie przeszkadzało mi to za bardzo. Wygląd aktorów grających oficerów, generałów etc. był również do przyjęcia, oczywiście oprócz samego Cruise'a. Przypominam sobie jak byłem na tym w kinie z dziewczyną, podczas sceny bombardowania w Afryce, gdzie ucierpiał Staufenberg pojawiła się scena, w której Cruise podnosi się "wypinając swój amerykański tyłeczek" do kamery, większość ludzi w kinie uśmiechnęło się z politowaniem. Wogóle cała scena bitwy, o której mowa była nazbyt "amerykańska" moim skromnym zdaniem.