Normalnie cała gwardia grała w tym filmie, brakowało tylko Blooma jako Ribbentropa, Knightley jako Ewy Braun oraz Deppa jako Hitlera. A propos - walkiryjski Hitler to najgorszy Hitler jakiego kiedykolwiek widziałem. Głos w ogóle nie pasował, on sam zupełnie niepodobny. Pomarzyć tylko można o tym z "Upadku".

Gra aktorska nie powala. Moim zdaniem co najwyżej przeciętna. Bill Nighy, jeden z moich ulubionych aktorów, w tym filmie w ogóle nie pasuje do granej roli, reszta aktorów również strasznie niedobrana. Punkt właściwie tylko dla Toma, który jako Stauffenberg wypadł całkiem nieźle.

Ale film nie był wcale taki zły. Choć nie lubię filmów, w których z góry znamy koniec, fabuła była ciekawa, akcja adekwatna, ogólnie plus. Zrealizowany też całkiem nieźle. Ogólnie więc polecam, warto go zobaczyć.

7/10