Robić bohatera ze zwykłego nazisty, takiego samego jakim był hitler - pisane przez małe "h"! Poczytajcie trochę, przed albo po seansie, bo robią wam wodę z mózgu.
W filmie pokazali Stauffenberga jako przeciwnika "hitlerowskie doktryny", skruszonego żołnierzyka, którego boli krzywda Żydów i Polaków. A jaka jest prawda? Był konserwatywnym nacjonalistą, zagorzałym antysemitą, a po obaleniu hitlera zamierzał podbić polskie ziemie. Tyle.
Skandal!
Takie słodkie zdanie o Polaczkach, które wypłynęło z ust tego pana:
"Ludność to niesłychany motłoch, tak wiele Żydów i mieszańców. To lud, który czuje się dobrze tylko pod batem. Tysiące jeńców wojennych posłuży nam dobrze w pracach rolniczych."
Pewnie wikipedia, co? Jakże nieodłączna przyjaciółka germanofobów.
No właśnie, radzę poczytac. Polecam przede wszystkim książkę "Operacja <<Walkiria>>" Tobiasa Kniebe. "Tresckow, Olbricht czy Schlabrendorff dośc wcześnie poznali się na polityce narodowych socjalistów. Stauffenberg nie. Jego metamorfoza z lojalnego żołnierza w działacza opozycji była długim procesem. List, który pisze do żony we wrześniu 1939 roku podczas kampanii polskiej, nie nosi jeszcze śladu wewnętrznego dystansu do ideologii narodowego socjalizmu: <<Ludność to niesłychany motłoch, tak wiele Żydów i mieszańców. To lud, który czuje się dobrze tylko pod batem. Tysiące jeńców wojennych posłuży nam dobrze w pracach rolniczych.>> - pisze. Bijący z tych słów chłód arystokraty obserwatora zniknie dopiero w późniejszych latach wojny. Gdy pod koniec 1941 zwrócą się do niego opozycjoniści z tak zwanego Kręgu z Krzyżowej, skupionego wokół Helmutha Jamesa hrabiego von Moltke, Stauffenberg będzie już zasadniczo zdania, że nazistów należy zlikwidowac. Uważa jednak, że jest jeszcze na to za wcześnie. <<Najpierw musimy wygrac wojnę - mawia. - Nie można robic takich rzeczy, gdy trwa wojna, i to w dodatku wojna z bolszewikami. Ale gdy tylko wtócimy do domu, rozprawimy się z tą brunatną zarazą.>> [...] Przemiana nastąpi dopiero w kwietniu 1942. Oburzony Stauffenberg opowiada znajomemu majorowi o nieludzkim traktowaniu ludności cywilnej na Wschodzie, o mordowaniu Żydów, o umieraniu rosyjskich jeńców. Miesiąc później dociera do niego kolejny raport o oddziałach SS masowo rozstrzeliwujących cywilów na Ukrainie. Jego wypowiedzi nabierają bardziej zdecydowanego charakteru. <<Rozwiązanie jest tylko jedno: zabic>> - mówi do swego kolego ze Stuttgartu, odwiedzającego go w Prusach."
moze czytam miedzy wersami i sie czepiam ale dlaczego nie mogl napisac "najpierw musimy SKOŃCZYĆ wojne" poza tym opozycja byla zbyt slaba zeby "zniszczyc" nazistow predzej czy pozniej i tak plan stauffenberga nie udalby sie nawet gdy hitler by zginal. a co do filmu szczerze powiedziawszy sredni i do tego denerwujacy cruise...
ty John_Keating_Locke zrobili z niego bohatera Niemcy i upierali się przy tym zrobili film "Zamach w wilczym szańcu" i fama poszła w świat że jednak nie wszyscy Niemcy byli hitlerowcami i było kilku "Sprawideliwych" i co? wszyscy Niemcy byli uparci że Stuffenberg to bohater i cały świat w to uwierzył i dobrze a to że nie miał idealnego życiorysu ? i co z tego ? liczy się to co zrobił na końcu. Trochę mi to przypomina to co się dzieje teraz u nas z Wałęsą facet który jest niewątpliwie bohaterem a nasz kochany naród sam go niszczy i co też fama idzie w świat że wałęsa współpracował z SB i jak to się przyjmie cały świat uzna że Służba Bezpieczeństwa wywalczyła niepodległość a nie Solidarność.
Przykład ze Stauffengerga powinien nas uczyć jak tworzyć bohaterów dla poprawy wizerunku kraju a nasz kraj jak na razie wszystkich bohaterów niszczy na własne życzenie.
"Mysimy WYGRAC wojnę", bo wierzył w to, że Niemcy zwyciężą. To normalne, że patriota wierzy w zwycięstwo własnego kraju, Polacy też wierzyli, że w końcu odzyskają wolnośc.
Polacy są po prostu uprzedzeni. Chcą głęboko wierzyc, że wszyscy Niemcy byli, są i będą źli, że żaden się nie wyróżnia. To mi trochę przypomina uprzedzenia Hitlera wobec Żydów i Słowian...
"a to że nie miał idealnego życiorysu ?"
Idealnego życiorysu nie ma nikt. Zawsze się znajdzie jakaś rysa. U każdego.
Jak powiedział Tresckow, "Jeśli nam się nie uda [...]. Niemcy ostatecznie utracą honor - na wieki. Potomni uznają winnym nie tylko Hitlera, lecz także panów i mnie, nasze żony i dzieci."
I miał rację. Uprzedzenia się szerzą.
Jakie uprzedzenia ? Ja nie mam żadnych uprzedzeń do Niemców ani żadnej innej nacji!
Wszystkie źródła na jakie się natknąłem mówią otwarcie o ideologii Schlabrendorffa, która notabene od hitlerowskiej niewiele się różniła.
I jakie "rysy"? Rysą byłoby malowanie przez niego swastyk w wieku 10 lat, ale nie popieranie dyskryminacji Polaków i Żydów już jako dorosły człowiek. To nie jest rysa tylko poważne pęknięcie. Właściwie to wszystko się potłukło...
Cytat jest z Wikipedii, tak... co z tego?...
Czytałem też o tym w którejś części Tego okrutnego wieku - Wołoszańskiego, i kilku artykułach. W książce nie było o tym wiele, ale pisał, że Schlabrendorff i jego banda zrobili ten zamach, bo - jakby to powiedzieć - tracili grunt pod nogami, jeśli wiesz, o co mi chodzi.
A ta cała zmiana, która rzekomo zaszła w Schlabrendorffie to przecież pic na wodę. Swoje przekonania zachował dla siebie, żeby przekonać prawdziwych przeciwników hitlerowskiej doktryny do siebie. Trochę to przypomina zachowanie Kaczyńskiego, który z twardego polityka (Jestem jego przeciwnikiem, żeby nie było...) nagle zmienił się w cichą, słodką trusię, żeby wszyscy zapomnieli o jego krzywej mordzie.
I dlaczego nazywasz mnie germanofobem? Piszę tylko, że ten zamach stanu nie był próbą przerwania rozpierduchy hitlera, ale tylko przejęcie sterów i - prawdopodobnie - dalsza ekspansji na wschód.
"popieranie dyskryminacji Polaków i Żydów już jako dorosły człowiek."
A gdzie ty masz napisane, że Stauffenberg to popierał? W cytacie z Operacji Walkirii wyraźnie jest napisane, że Stauffenberg był oburzony, jeśli nie wstrząśnięty tym, co działo się na Wschodzie.
A 'Schlabrendorff' pisałeś świadomie czy po prostu pomyliłeś sobie nazwisko? Bo twoja wypowiedź jest trochę niejasna.
"(Jestem jego przeciwnikiem, żeby nie było...)"
Tak więc nie dziwię się, że masz wyjątkowo lewicowe poglądy. Ja popieram prawicę i Kościół i nie wstydzę się tego. A na co dzień niestety muszę znosic świadomośc, że zaledwie kilka kilometrów ode mnie mieszka Czerwiński.
"4 lipca Fahrner i Stauffenberg wybierają się na długi spacer po willowych uliczkach Wannsee i jeszcze raz zadają sobie zasadnicze pytanie - czy zamach nadal ma sens. Czy nie lepiej, by Hitlera unicestwili alianci? Czy nie szkoda trawic sił na zamach stanu, gdy można je wykorzystac do budowania nowych, lepszych Niemiec? Z drugiej strony należy jednak pamiętac o tysiącach istnień ludzkich, nie tylko po niemieckiej stronie, które dyktator z każdym kolejnym dniem swego panowania strąca w przepaśc."
I powiedz mi, czy kierowali się jedynie własnym egoizmem i żądzą władzy.
Nie,nie, chodziło mi oczywiście o Stauffenberga!
Zobaczyłem w Twoim poście podobne (Schlabrendorff) i skopiowałem, żeby się nie wysilać za nadto ;]
I tak, rzeczywiście mam bardzo lewicowe poglądy. Niemniej jednak upierałbym się przy swoim zdaniu co do Stauffenberga. Przejrzę jeszcze Wołoszańskiego i spróbuję znaleźć jakiś cytat, który by to poparł.
A co do tego, co tu wstawiłeś... Nie wiem, z jakiego to jest źródła pochodzi. Napisać można wiele, a uwierzyć w jeszcze więcej, zwłaszcza gdy się czyta książki z czasów komunizmu ;)
Czy to jest jakiś zapis ich rozmowy, czy tylko wizja autora?
Poza tym, tak jak już pisałem, Stauffenberg musiał, żeby uzyskać poparcie przeciwników hitlera, musiał odwrócić się nie tylko przeciwko niemu, ale i wszystkim faszystom, a uśmiechnąć się do całej reszty.
Fabian von Schlabrendorff to był adiutant Tresckowa, jeśli się nie mylę. Jemu jako jednemu z nielicznych udało się przetrwac, taka uwaga z mojej strony.
"Nie wiem, z jakiego to jest źródła pochodzi."
Wszystkie cytaty pochodzą z książki. T. Kniebe, "Operacja <<Walkiria>>". Książka powstała na podstawie wielu źródeł, a także relacji świadków, którzy do dziś żyją. Tak więc jak najbardziej pewna.
"Napisać można wiele, a uwierzyć w jeszcze więcej, zwłaszcza gdy się czyta książki z czasów komunizmu ;)"
Książka z czasów komunizmu nie pochodzi ;] Została wydana w styczniu 2009 r.
"Czy to jest jakiś zapis ich rozmowy, czy tylko wizja autora?"
Zapis ich rozmowy, jak najbardziej prawdziwy. Autor napisał książkę w formie pół-fabularnej, aby bardziej przyciągnąc uwagę czytelnika.
"Poza tym, tak jak już pisałem, Stauffenberg musiał, żeby uzyskać poparcie przeciwników hitlera, musiał odwrócić się nie tylko przeciwko niemu, ale i wszystkim faszystom, a uśmiechnąć się do całej reszty."
Do całej reszty, czyli do kogo oprócz tych z Widerstandu i Kręgu z Krzyżowej?
Do obywateli, oczywiście. Zwykłych szarych Niemców, którzy w swoich zapleśniałych piwnicach kryli prześladowanych Żydów. Może się mylę, ale wydaję mi się, że większość narodu poszłaby za Stauffenbergiem, gdyby tylko mogli zrzucić z siebie ten ciężar.
Stauffenberg po prostu już taki był, że obchodziły go losy wszystkich. Najlepszym dowodem na to jest to, że w Lautlingen, gdzie mieszkali Stauffenbergowie, stosunki pomiędzy nimi a 'ludem' były bardzo dobre. Gdy chłopi potrzebowali pomocy, Stauffenbergowie im pomagali, gdy Stauffenbergowie potrzebowali pomocy krótko po wojnie [stracili wszystko], chłopi im pomogli.
Ja nie wiem, dlaczego tak trudno Ci uwierzyc w to, że wszędzie, nawet w Niemczech, znajdzie się ktoś porządny.
Wierzę, że był ktoś porządny, pewnie nie jeden, a może nawet większość - to w końcu naród jak każdy inny. Sęk w tym, że nie wierzę, aby był nim Stauffenberg.
Spróbuję dorwać gdzieś tę książkę, o której wciąż mówisz, żeby wyrobić sobie bardziej obiektywne zdanie. Po prostu każde źródło, na jakie trafiałem, nie było do niego nastawione przychylnie.
Tzn. nadal trzymam się swojego zdania, z tym że sięgnę po Operację Walkirię, żeby nie wyjść na jakiegoś ignoranta ;]
No i lubię takie podejście ;] Sama często patrzę na sprawę z różnych perspektyw, aby wyrobic sobie odpowiednie zdanie.
Imoto ja już nie wiem kim ty jesteś. Czy zwyczajnym volksdeutschem czy po prostu polonofobem i dywersantem. Gdyby nie twoje rzekomo katolicko-prawicowe poglądy nie miałbym wątpliwości.
Oczywiście że Shlauffenberg był faszystą jak hitler i każdy inny niemiec. W pewnym momencie po prostu stwierdził że wojna jest przegrana i że sam musi hitlera zastąpić. Nie dlatego że był oburzony jego metodami tylko dlatego że widział iż jest to złe dla narodu niemieckiego.
W przewidywanych traktatach pokojowych z aliantami zakładał utrzymanie w posiadaniu przez Niemcy całego podbitego terytorium więc nie pisz bardzo Cię proszę bzdur jak to on się nawrócił cudownie. W książce tego nie było ? Zaskoczona ? Wiadomo że żaden niemiec nie napisze obiektywnej książki na taki temat.
Robienie ze Shlauffenberga bohatera dodatkowo obala twoją tezę że byli jacyś dobrzy niemcy. Gdyby byli to o nich powstawałyby filmy a nie o faszystach którzy byli trochę "mniejszymi" faszystami o całej reszty.
"Imoto ja już nie wiem kim ty jesteś. Czy zwyczajnym volksdeutschem czy po prostu polonofobem i dywersantem."
Nie jestem ani jednym z tych, kogo tu wymieniłeś. Volksdeutschem byc nie mogę, polonofobem również nie, gdyż mam rodziców Polaków i szanuję ten naród. Szkoda tylko, że zdarza się w nim tylu małointeligentów, co ty.
Moje prawicowo-katolickie poglądy nie są rzekome, są prawdziwe. Jestem chrześcijanką z wyznania i popieram prawicę.
"W przewidywanych traktatach pokojowych z aliantami zakładał utrzymanie w posiadaniu przez Niemcy całego podbitego terytorium więc nie pisz bardzo Cię proszę bzdur jak to on się nawrócił cudownie."
Póki co ty piszesz bzdury ;] Nie zapoznałeś się z książką, więc, proszę, nie wypowiadaj się. Książka została napisana nie tylko na podstawie źródeł niemieckich, ale również m.in. amerykańskich.
"Gdyby byli to o nich powstawałyby filmy"
No i filmy powstają. Lista Schindlera, Pianista, gdzie był wątek z Hosenfeldem, a ostatnio powstał nawet film o Johnie Rabe.
A to, że celowo przekręcasz nazwisko kogoś innego, świadczy tylko o tym, że brakuje w tobie szacunku nawet dla tych, do których czujesz delikatnie pisząc niechęc. Świadczy o twoim podejściu wobec innych ludzi.
taką prawicową katolickość jedź prezentować za Odrą. Twoi rodzicie może i są Polakami a Ty ?
Faktem historycznym jest że S. chciał zachować terytorium Polski pod panowaniem niemiec. Zaprzeczysz ? Czy to był dowód jego wspaniałomyślności i pokoju wypełniającego jego serce ?
Hosenfeld chciał ratować swój tyłek i tyle. A john rabe to następny S. No ale na bezrybiu i rak ryba.
Ciężko żebym szanował morderców, faszystów którzy wymordowali 6 milionów Polaków, zburzyli 85% mojego miasta, wpędzili nas na 50 lat w objęcia komunistów, a teraz chcą za to odszkodowań.
może pedofilów, gwałcicieli i innych morderców też mam szanować ? "Chwała Hitlerowi! Cześć Goebbelsowi! Pokłony Goeringowi! Cześć Streicherowi! Chwała im i wieczna pamiec wdzięcznych pokoleń!". Wybacz ale staropruskiego nacjonalisty z poglądami Ottona Bismarcka, uważającego nas za ścierwo, które tylko pod batem da się trzymać w ryzach szanować nie będę i chyba nie ma w tym nic dziwnego.
Jak pisze Semka:
"Każdy, kto zada sobie trud odwiedzenia izby pamięci Stauffenberga w Stuttgarcie, zobaczyć może wyeksponowany tam album ze zdjęciami z kampanii 1939 roku autorstwa Klausa Wernera Reerinka, przyjaciela Stauffenberga z tej samej jednostki. Polskiego widza wzburzyć musi przyklejone tuż obok zdjęcie zrobione w zburzonym bombami wieluńskim mieszkaniu ze zwłokami martwej polskiej ofiary patrzącej niewidzącymi oczyma w obiektyw na pierwszym planie. Trudno myśleć spokojnie o oficerach uznających takie zdjęcia za ciekawą pamiątkę."
Uważam że Bogu należy dziękować że ten jego zamach się nie powiódł. Dzisiaj mówilibyśmy po niemiecku a Kamieni na Szaniec nigdy nikt by nie przeczytał. Swoją drogą ciekawe dlaczego S. "zbuntował" się dopiero w 43 roku gdy niemcy zaczęli ponosić porażki na frontach. Skoro taki wrażliwy na zło był wcześniej ( którego sam ochoczo dokonywał ) to czemu "nawrócił" się dopiero po 4 latach wojny ? Widocznie służenie ideologii faszystowskiej przestało mu się opłacać.
Zgodzę się w 99%, tylko ta końcówka o dobrych Niemcach... Bo co to w ogóle znaczy "dobry Niemiec" ? Czy to taki, który bierze w rękę łopatę i idzie zabić hitlera ? Chyba nie... Ludzie powinni żyć najlepiej jak potrafią w czasach, na które się akurat natknęli. Nie wierzę, żeby jakieś państwo - Niemcy - były narodem wybranym przez szatana, by siać zło i spustoszenie, a nawet jeśli to Shlauffenberg nie był jakimś wybrańcem, który ten kraj miał postawić na nogi. Miał siły - które jak się okazało zawiodły - by działać oraz wielkie ambicje, a te czynniki w połączeniu z "nieciekawym" światopoglądem dały plecionkę, która nie mogła wróżyć nic dobrego.
"Bo co to w ogóle znaczy "dobry Niemiec" ?"
Równie dobrze możesz się zapytac, co znaczy 'dobry Polak'.
"Czy to taki, który bierze w rękę łopatę i idzie zabić hitlera ? Chyba nie... Ludzie powinni żyć najlepiej jak potrafią w czasach, na które się akurat natknęli."
No właśnie. Niektórzy mogą życ we własnym zakresie, ale zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie myślał też o innych. Na przykład Wałęsa: mógł w milczeniu znosic to, co robił Jaruzelski, ale w końcu powiedział "Stop!" i postanowił coś z tym zrobic.
"Miał siły - które jak się okazało zawiodły - by działać oraz wielkie ambicje"
No tak. Zwłaszcza, że sam postanowił podłożyc bombę. A, jak wiadomo, Tresckow wcześniej chciał znaleźc kogoś trzeciego do zamachu.
"w połączeniu z "nieciekawym" światopoglądem dały plecionkę, która nie mogła wróżyć nic dobrego."
Czyli twoim zdaniem jakie poglądy miał Stauffenberg, oprócz niechęci wobec Polaków? I co mogło się wydarzyc, jeśli zamach by się udał?
"Równie dobrze możesz się zapytac, co znaczy 'dobry Polak'."
--------------------------------------------------------------
No można, ale to nie jest żadna odpowiedź.
"No właśnie. Niektórzy mogą życ we własnym zakresie, ale zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie myślał też o innych. Na przykład Wałęsa: mógł w milczeniu znosic to, co robił Jaruzelski, ale w końcu powiedział "Stop!" i postanowił coś z tym zrobic."
--------------------------------------------------------------
Taa... Dziadek mi opowiadał, jak to "Wałęsa znosił w milczeniu to, co robił Jaruzelski" - siedział pod sklepem w Tardzie, zalany w trupa, a na "Dzień Dobry" odpowiadał "Wpół do piętnastej!". Poza tym, co takiego robił Jaruzelski? Chodzi Ci o stan wojenny? Proszę, tylko mi nie mów, że Ty też tego nie rozumiesz... Przecież to była jedyna ucieczka przed wojną. Wojska rosyjskie (wiem to też z opowieści, ale nie tylko) stały już na granicy polsko-rosyjskiej, GOTOWE NA ATAK NA POLSKĘ, jeśli Jaruzelski nie wprowadzi stanu wojennego! Co jest lepsze: stan wojenny, czy wojna? Według mnie to Jaruzelski jest naszym bohaterem. Wałęsa - odważny, niezbyt rozgarnięty... ale czy zaraz bohater?
"No tak. Zwłaszcza, że sam postanowił podłożyc bombę. A, jak wiadomo, Tresckow wcześniej chciał znaleźc kogoś trzeciego do zamachu."
--------------------------------------------------------------
Mówiąc o siłach miałem na myśli wosjko, które wykonywało rozkazy Stauffenberga, ale z z uśmiechem wróciły pod dowództwo hitlera, gdy tylko zmartwychwstał.
"Czyli twoim zdaniem jakie poglądy miał Stauffenberg, oprócz niechęci wobec Polaków? I co mogło się wydarzyć, jeśli zamach by się udał?"
--------------------------------------------------------------
Przede wszystkim ta niechęć do Polaków. Nazywasz to bagatelą? Nie chodzi tu o chrapkę na Polskę, ale Polaków. Można zrozumieć chęć posiadania czegoś, ale czym jest niechęć do czyjegoś istnienia, albo - bo pewnie zarzucisz mi zbyt mocne słowa - niższość i poddaństwo z przyczyn... kulturowych, etnicznych, rasowych...? Czy ktoś taki może być zwiastunem dobrych czasów dla Europy?
Stauffenberg był tylko szefem armii rezerwowych. To prawda, przejął po rozpoczęciu operacji Walkiria kontrolę nad całym wojskiem, które rzeczywiście go słuchało, a potem wróciło pod dowództwo Hitlera. A wiesz, dlaczego? Bo żołnierze bali się konsekwencji. Podobnie jak wielu z 'współpracowników' Stauffenberga, takich jak Remer czy Fromm. Nie zdecydowali do końca, po czyjej stoją stronie, chcieli pozbyc się tyrana, ale znowu dochodziły do nich informacje, że Hitler przeżył. To wahanie ze strachu doprowadziło do tego, że przejęcie władzy się nie udało.
"Czy ktoś taki może być zwiastunem dobrych czasów dla Europy?"
Stauffenberga nie obchodziła Europa. Jego obchodziły Niemcy. Czy znasz jakiegokolwiek przywódcę, który martwił się o cały kontynent? Pozostałe kraje były tylko podbite albo wcielone, nie były częścią Niemiec od początku, w większości zamieszkiwane przez nie-Niemców. Polska we wrześniu 1939 roku też liczyła na Anglię i Francję, ale te miały nas głęboko, bo na terenach polskich nie znajdowali się ich rodacy.
"Stauffenberg był tylko szefem armii rezerwowych. To prawda, przejął po rozpoczęciu operacji Walkiria kontrolę nad całym wojskiem, które rzeczywiście go słuchało, a potem wróciło pod dowództwo Hitlera. A wiesz, dlaczego? Bo żołnierze bali się konsekwencji. Podobnie jak wielu z 'współpracowników' Stauffenberga, takich jak Remer czy Fromm. Nie zdecydowali do końca, po czyjej stoją stronie, chcieli pozbyc się tyrana, ale znowu dochodziły do nich informacje, że Hitler przeżył. To wahanie ze strachu doprowadziło do tego, że przejęcie władzy się nie udało."
----------------------------------------------------------------
No o to mi właśnie chodzi. Zawiedli go.
"Czy znasz jakiegokolwiek przywódcę, który martwił się o cały kontynent?"
----------------------------------------------------------------
Nie chodzi mi o zamartwianie się, ale chęć posiadania, a tutaj można by wymieniać godzinami, bo każdy by chciał... Pytałaś, "co mogło się wydarzyć, jeśli zamach by się udał?", więc Ci odpowiedziałem - nic dobrego, ale czy lepszego od ówczesnego stanu rzeczy...? Na to nie odpowiesz ani Ty, ani ja, bo cholera wie. Według mnie to byłaby zwyczajna powtórka z rozrywki, czyli Folwark Zwierzęcy pełną gębą: świnie przegoniły ludzi, by teraz włożyć ich ciuszki i zamieszkać w murowanym domku z miękkimi łóżeczkami i barkiem pełnym alkoholu. (Przepraszam, po prostu kocham to opowiadanie...)
Przytoczę jeszcze raz Twoje własne słowa:
"Czyli twoim zdaniem jakie poglądy miał Stauffenberg, oprócz niechęci wobec Polaków?"
Niechęć wobec Polaków? Niechęć wobec nacji. Wobec "rasy" - jaka tam rasa... A może inaczej: niechęć wobec bliźniego! Czy to do Ciebie nie przemawia, skoro jesteś wierzącą osobą? Ludziom można wybaczyć dążenie do posiadania, to leży głęboko w naszej naturze, ale jeśli ktoś uważa, że świat jest za mały, aby pomieścić taki syf jak Polacy, to czy można go... darzyć sympatią? Czy można usprawiedliwić jego myślenie chęcią odepchnięcia od władzy hitlera?
Chyba nie...
"Stauffenberg był tylko szefem armii rezerwowych. To prawda, przejął po rozpoczęciu operacji Walkiria kontrolę nad całym wojskiem, które rzeczywiście go słuchało, a potem wróciło pod dowództwo Hitlera. A wiesz, dlaczego? Bo żołnierze bali się konsekwencji. Podobnie jak wielu z 'współpracowników' Stauffenberga, takich jak Remer czy Fromm. Nie zdecydowali do końca, po czyjej stoją stronie, chcieli pozbyc się tyrana, ale znowu dochodziły do nich informacje, że Hitler przeżył. To wahanie ze strachu doprowadziło do tego, że przejęcie władzy się nie udało."
----------------------------------------------------------------
No o to mi właśnie chodzi. Zawiedli go.
"Czy znasz jakiegokolwiek przywódcę, który martwił się o cały kontynent?"
----------------------------------------------------------------
Nie chodzi mi o zamartwianie się, ale chęć posiadania, a tutaj można by wymieniać godzinami, bo każdy by chciał... Pytałaś, "co mogło się wydarzyć, jeśli zamach by się udał?", więc Ci odpowiedziałem - nic dobrego, ale czy lepszego od ówczesnego stanu rzeczy...? Na to nie odpowiesz ani Ty, ani ja, bo cholera wie. Według mnie to byłaby zwyczajna powtórka z rozrywki, czyli Folwark Zwierzęcy pełną gębą: świnie przegoniły ludzi, by teraz włożyć ich ciuszki i zamieszkać w murowanym domku z miękkimi łóżeczkami i barkiem pełnym alkoholu. (Przepraszam, po prostu kocham to opowiadanie...)
Przytoczę jeszcze raz Twoje własne słowa:
"Czyli twoim zdaniem jakie poglądy miał Stauffenberg, oprócz niechęci wobec Polaków?"
Niechęć wobec Polaków? Niechęć wobec nacji. Wobec "rasy" - jaka tam rasa... A może inaczej: niechęć wobec bliźniego! Czy to do Ciebie nie przemawia, skoro jesteś wierzącą osobą? Ludziom można wybaczyć dążenie do posiadania, to leży głęboko w naszej naturze, ale jeśli ktoś uważa, że świat jest za mały, aby pomieścić taki syf jak Polacy, to czy można go... darzyć sympatią? Czy można usprawiedliwić jego myślenie chęcią odepchnięcia od władzy hitlera?
Chyba nie...
"Zawiedli go."
Oni go zawiedli. Ale on ich nie. Schlabrendorff powiedział o Stauffenbergu, że był ich Tetemanem. Czyli kimś, kto nigdy nie zawodzi.
"Nie chodzi mi o zamartwianie się, ale chęć posiadania, a tutaj można by wymieniać godzinami, bo każdy by chciał..."
Wszędzie, gdzie tylko się natknęłam, piszą, że Stauffenberg zamierzał Zachód oddac, a na Wschodzie dalej prowadzic wojnę z bolszewikami. Tereny polskie byłyby w pewnej części zależne od Niemiec, ale założę się, że jakaś ugoda na pewno by była. A gdyby Stauffenbergowi udało się wojnę z bolszewikami wygrac, w Polsce nie byłoby komunizmu.
"Ludziom można wybaczyć dążenie do posiadania, to leży głęboko w naszej naturze, ale jeśli ktoś uważa, że świat jest za mały, aby pomieścić taki syf jak Polacy"
Piszesz tak, jakby Stauffenberg zamierzał przejąc po Hitlerze obozy koncentracyjne i dalej w nich uśmiercac ludzi. Ale on niewinnych nie chciał zabijac. To, że ktoś nie lubi jakiegoś narodu nie oznacza od razu, że życzy mu śmierci. To są w końcu ludzie, a, jak wiadomo, Stauffenberg był katolikiem z wyznania.
Co z tego, że był katolikiem? To, że się nie lubi jakiegoś narodu dyskredytuje go jako chrześcijanina...
A zróbmy tak: Podaj chociaż jedno nazwisko jakiegoś Niemca, którego w miarę darzysz sympatią, i uzasadnij, dlaczego.
A to, że ty nie chcesz dopuścic do siebie prawdy, nie czyni cię lepszym od Stauffenberga.
Nie znam wielu Niemców osobiście. Mam jedną koleżankę. Lubię ją, bo... jest miła i mamy o czym pogadać.
Darzę szacunkiem Zygmunta Freuda, ale nie wiem, jakim był człowiekiem.
Apoteozuję Alberta Einsteina za jego geniusz i wkład w rozwój nauki.
To tyle. Nie rozumiem, czemu miałbym nie lubić Niemców? Darzę ich takimi samymi uczuciami jak Czechów, Litwinów, Chińczyków, Amerykanów, Szwedów...
Nie mam żadnych uprzedzeń, powtarzam to po raz n-ty.